*** Oczami Vanessy ***
Gdy nasi rodzice umarli.. obiecałam sobie, że zaopiekuję się Laurą. A teraz... Nie potrafię jej nawet przypilnować.- Na tą myśl do moich oczu napłynęły łzy. Czułam się fatalnie.
- Dzień dobry. W jakiej sali leży Ross Lynch? - Zapytałam recepcjonistki.
- Sala numer 72. - Odpowiedziała miła kobieta. Jak najszybciej pobiegłyśmy w stronę wskazanego miejsca.
- To tutaj - Złapałam za klamkę i pomału otworzyłam drzwi. Zobaczyłam Laurę całującą się Rossem. Kamień spadł mi z serca. Emocje, które towarzyszyły mi w tej chwili są nie do opisania.
- No gołąbeczki.. pora na małe wyjaśnienia. - Powiedziała Rydel, przerywając pocałunek.
- Emmm... co wy tu robicie? - Zapytała zaskoczona Laura.
- Nie ważne - Odpowiedziałam. - Teraz gadać...
- Dlaczego jesteś w szpitalu? - Przerwała mi Delly, zwracając się do blondyna.
- Noo.. To długa historia... - Majaczył chłopak. Zupełnie, jakby chciał wymigać się od odpowiedzi.
- Mamy czas. - Zakomunikowałam, siadając na krześle.
- To było tak... - Zaczął chłopak. - Powiedziałem Laurze... O tym wyjeździe. Ona się bardzo zdenerwowała, rzuciła we mnie pierścionkiem i uciekła. Postanowiłem, że pojadę tam nie informując was o tym. W trakcie drogi na lotnisko walnąłem w Toi- Toie.. I wylądowałem tutaj. - Zakończył.
- I będziemy mieć bliźniaki! - wypaliła Laura. Rydel zaczęła skakać z radości... W sumie.. To ja też. Bardzo ucieszyłam się z tej informacji.
Jejku! Jak ja się cieszę! Będę podwójnie ciocią! Po kilku minutach wróciłam do domu. Tam jak zwykle zastałam syf.
- Zostawić was na godzinę, to z domu melinę zrobicie! - Wykrzyknęłam, ale nie byłam zła.
- No i co tam u mojego kochanego braciszka? - Zapytał Rocky.
- No.. wpadł w Toi-Toie. I będzie miał bliźniaki. - Powiedziałam.
- Czyli nuuuudy. - Powiedział. Ja nie rozumiem tych facetów. Co ma się stać, żeby się zainteresowali? - Pytałam się w myślach. Podeszłam do kuchennego blatu i zajęłam się codziennymi czynnościami. Nagle, ktoś złapał mnie od tyłu i pomału kołysał.
- Co robisz? - Zapytał Ell.
- Hm... Prawdopodobnie obiad. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Pomóc ci? - Zapytał.
- Wyrzuć śmieci.
- Ejj... Ja tego nie lubię.
- Tylko się nie popłacz - Wytknęłam mu język.
Nareszcie byłam szczęśliwa. Wiedziałam, że Ross mnie nigdy nie zostawi, urodzę dzieci i będzie.. Po prostu fantastycznie.
- Kochanie... kiedy wychodzisz? - Zapytałam.
- Hm... Teraz - Odpowiedział.
- Ale jak teraz?
- Noo, idę pogadać z lekarzem i wychodzę.
- No dobrze.. - Powiedziałam. Blondyn wyszedł z sali. Zostałam sama. Ciekawe ile ludzi tutaj umarło, myślałam. Czasami miałam naprawdę dziwne myśli.
- Witaj kochanie - Powiedział uśmiechnięty Ross. Odpowiedziałam pocałunkiem. Nagle poczułam ból. Nie był to "bolesny" ból.. tylko... Przyjemny? Po chwili zorientowałam się, że jedno z dzieci kopnęło mnie.
- Ross... Pamiętasz o tym, że dzisiaj idziemy do lekarza? - Zapytałam.
- Oczywiście, że pamiętam - Odpowiedział uśmiechnięty. - A może.. wybierzemy imiona? - Zapytał po chwili.
- Hm.. dobry pomysł.
- Jakieś propozycje?
- Dla dziewczynek...
___________________
No właśnie... IMIONA! Piszcie w komentarzach wasze propozycje... następnie zrobimy ankietę :D W jednym komentarzu napiszcie imię dla chłopców i dziewczyn. :) Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba i was nie zawiodłam :)
/Sisi <3
- No gołąbeczki.. pora na małe wyjaśnienia. - Powiedziała Rydel, przerywając pocałunek.
- Emmm... co wy tu robicie? - Zapytała zaskoczona Laura.
- Nie ważne - Odpowiedziałam. - Teraz gadać...
- Dlaczego jesteś w szpitalu? - Przerwała mi Delly, zwracając się do blondyna.
- Noo.. To długa historia... - Majaczył chłopak. Zupełnie, jakby chciał wymigać się od odpowiedzi.
- Mamy czas. - Zakomunikowałam, siadając na krześle.
- To było tak... - Zaczął chłopak. - Powiedziałem Laurze... O tym wyjeździe. Ona się bardzo zdenerwowała, rzuciła we mnie pierścionkiem i uciekła. Postanowiłem, że pojadę tam nie informując was o tym. W trakcie drogi na lotnisko walnąłem w Toi- Toie.. I wylądowałem tutaj. - Zakończył.
- I będziemy mieć bliźniaki! - wypaliła Laura. Rydel zaczęła skakać z radości... W sumie.. To ja też. Bardzo ucieszyłam się z tej informacji.
*** Oczami Rydel ***
Jejku! Jak ja się cieszę! Będę podwójnie ciocią! Po kilku minutach wróciłam do domu. Tam jak zwykle zastałam syf.
- Zostawić was na godzinę, to z domu melinę zrobicie! - Wykrzyknęłam, ale nie byłam zła.
- No i co tam u mojego kochanego braciszka? - Zapytał Rocky.
- No.. wpadł w Toi-Toie. I będzie miał bliźniaki. - Powiedziałam.
- Czyli nuuuudy. - Powiedział. Ja nie rozumiem tych facetów. Co ma się stać, żeby się zainteresowali? - Pytałam się w myślach. Podeszłam do kuchennego blatu i zajęłam się codziennymi czynnościami. Nagle, ktoś złapał mnie od tyłu i pomału kołysał.
- Co robisz? - Zapytał Ell.
- Hm... Prawdopodobnie obiad. - Powiedziałam z uśmiechem.
- Pomóc ci? - Zapytał.
- Wyrzuć śmieci.
- Ejj... Ja tego nie lubię.
- Tylko się nie popłacz - Wytknęłam mu język.
*** Oczami Laury ***
Nareszcie byłam szczęśliwa. Wiedziałam, że Ross mnie nigdy nie zostawi, urodzę dzieci i będzie.. Po prostu fantastycznie.
- Kochanie... kiedy wychodzisz? - Zapytałam.
- Hm... Teraz - Odpowiedział.
- Ale jak teraz?
- Noo, idę pogadać z lekarzem i wychodzę.
- No dobrze.. - Powiedziałam. Blondyn wyszedł z sali. Zostałam sama. Ciekawe ile ludzi tutaj umarło, myślałam. Czasami miałam naprawdę dziwne myśli.
- No to wychodzę - Powiedział, wchodzący Ross. Spakował swoje rzeczy i wyszliśmy do szpitala. Służba Zdrowia jest naprawdę zadziwiająca. Jeszcze wczoraj blondy miał 20% szans na przeżycie, a dzisiaj wychodzi, pomyślałam. Postanowiłam się tym nie przejmować i udaliśmy się w stronę samochodu.
*** 12 Stycznia ***
*** 2 miesiące później ***
*** Oczami Laury ***
Obudziłam się w ramionach mojego ukochanego. Słońce przedzierało się przez zasłonięte okno.- Witaj kochanie - Powiedział uśmiechnięty Ross. Odpowiedziałam pocałunkiem. Nagle poczułam ból. Nie był to "bolesny" ból.. tylko... Przyjemny? Po chwili zorientowałam się, że jedno z dzieci kopnęło mnie.
- Ross... Pamiętasz o tym, że dzisiaj idziemy do lekarza? - Zapytałam.
- Oczywiście, że pamiętam - Odpowiedział uśmiechnięty. - A może.. wybierzemy imiona? - Zapytał po chwili.
- Hm.. dobry pomysł.
- Jakieś propozycje?
- Dla dziewczynek...
___________________
No właśnie... IMIONA! Piszcie w komentarzach wasze propozycje... następnie zrobimy ankietę :D W jednym komentarzu napiszcie imię dla chłopców i dziewczyn. :) Mam nadzieje, że rozdział wam się podoba i was nie zawiodłam :)
/Sisi <3
Super rozdział, imiona nie wiem może Izabella (Bella) i Alise a dla chłopów Daniel i Kevin czekam na nexta
OdpowiedzUsuńHm... Imiona świetne.. Baardzo dziękuję <3
UsuńAlly Melody Lenka
OdpowiedzUsuńAustin Chris
P.S
błagam 2 dziewczynki
Zajebisty rozdział. Masz wspaniały talent. Kocham tego bloga Klaudia K.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D imiona to....hmm....może dla dziewczynek: Maja, Rozalia (Rous) dla chłopaków: Emil, Kornel. Nie wiem czemu takie, ale przypadają mi do gustu :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńA imiona może, dla dziewczyn : Sam, Jamie ....
A dla chłopaka : David, Paul,
Cudnyyy ten rozdział.! ♥
OdpowiedzUsuńA szczególnie ten moment z Rydellington :D
Dziękuję <3 Jeśli chcesz na blogu może być więcej Rydellington :D Kooocham o nich pisać :D
Usuńzastałyście/liście nominowana/ni do Libster Award
OdpowiedzUsuńszczegóły na:
http://rurarikessarydellington.blogspot.com/