niedziela, 29 grudnia 2013

Urodziny Ross'a !!!

Dzisiaj 29.12. Czyli urodziny Ross'a. Oczywiście życzymy mu wszystkiego najlepszego <3




/Sisi <3

Rozdział 17 "Mam dla ciebie wspaniałą wiadomość!"

 *** Oczami Rossa ***

   Zastygłem z pudełeczkiem w ręku. Nie byłem przygotowany na tę chwilę. Myślałem, że serce mi wyskoczy oczekując na odpowiedź.
- Ross ja...

*** Oczami Laury ***

- Ross, ja... - Zaczęłam dukać. Zupełnie nie wiedziałam co powiedzieć. Nie spodziewałam się w ogóle takiej sytuacji. Z jednej strony, marzyłam o tym, ale z drugiej... No właśnie, "ale"...
- Ja... Nie spodziewałam się czegoś takiego... iii...
- Jeśli się nie zgodzisz, zrozumiem.
- Jaa... Tak, zgadzam się - Odpowiedziałam z ulgą, kończąc jednocześnie walkę z myślami. 
Ross uśmiechnął się tajemniczo i poprosił o rachunek. Chwilę jeszcze rozmawiał ściszonym głosem z barmanem, po czym zapłacił.
- Pozwól, że zabiorę cię ze sobą, madame - Powiedział. Ja tylko pozwoliłam mu się zaprowadzić do wyjścia.
Po dłuższym czasie spacerowania w parku, zorientowałam się, że trzyma on małą butelkę szampana. Chodziliśmy tak alejkami, przykrytymi miękkim dywanem z jesiennych liści. Na niebie jaśniał pełny księżyc. Latarni emanowały ciepłym światłem. Wszytko wyglądało, jakby było wyśnione. Cały czas się zastanawiałam, czy to wszystko dzieje się naprawdę. Ross, powoli kierował mnie w stronę odległej ławeczki. Usiedliśmy, a on otworzył szampana. Jakimś magicznym sposobem (nie mam pojęcia jak) dał mi kieliszek. Nalał nam szampana.
- Laura... Ja... wiedz, że cię bardzo kocham - Zaczął - I chcę, żebyśmy byli razem. Naprawdę.
Zatkało mnie. Po prostu mnie zatkało.
 - Ross, ja też cię kocham. I ty dobrze o tym wiesz - Odpowiedziałam. I to mu wystarczyło. Potem już tylko siedzieliśmy razem i wróciliśmy do domu. 
Znaczy, on odprowadził mnie do domu Nessy i mojego, a potem wrócił do swojego.

*** Oczami Rossa ***

     "Jutro muszę jej to powiedzieć. Po prostu muszę." - myślałem w drodze powrotnej. Ona naprawdę musi o tym wiedzieć.
Wyjazd na drugi koniec świata cały czas łaził za mną. Jutro jej o tym powiem.

*** Następny dzień ***
*** Oczami Laury ***

Obudziłam się z wielkim uśmiechem na twarzy. Udałam się do łazienki, umyłam się i ubrałam. Następnie pomaszerowałam do kuchni w celu zrobienia śniadania.
- Hej Laura! - wykrzyknęła, wchodząca do pomieszczenia Van.
- Mam dla ciebie wspaniała wiadomość! - Powiedziałam.
- Hm? - Zapytała.
- Ross poprosił mnie o rękę... I zgodziłam się! - Wykrzyknęłam. Skakałyśmy ze szczęścia.
- Gratulacje - Powiedziała.

*** Oczami Rossa ***

Ogłosiłem wspaniałą nowinę całemu rodzeństwu. Cieszyli się i gratulowali. Ja jednak nie miałem nastroju do radości. Usiadłem na łóżku. Napisałem SMS do Laury. '' Przyjdź za 20 minut do parku''. Po wysłaniu udałem się w stronę wyznaczonego miejsca.
____________________

Jest rozdział, Mamy nadzieję, że się podoba ;>

/Nika
/Sisi <3


piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 16 "Nigdy nie uwierzysz!'

*** Dwa miesiące później *** 
*** 21 Października ***
 *** Oczami Laury ***

 Niedawno zaczęła się szkoła. Dyrektor nie wie o ciąży. Lepiej żeby na razie się nie dowiedział. Dzisiaj Ross zabiera mnie na romantyczną kolacje w świetle księżyca. Siedziałam na kanapie rozmyślając. Nagle do pokoju weszła Rydel.
- Nigdy nie uwierzysz! - Wykrzyknęła.
- Gadaj - Powiedziałam z uśmiechem.
- Ellington kupił mi nową sukienkę! -"Tsa....i to jest ta wspaniała nowina...." pomyślałam wstając z kanapy.
- Gdzie idziesz? - Zapytała Delly.
- Jak to, gdzie? - Zapytałam - Uszykować się na kolacje - Dodałam po chwili. Wyszłam z pokoju, kierując się w stronę łazienki. Weszłam, usiadłam na wannie i rozmyślałam nad makijażem. Po kilku minutach zdecydowałam się na lekkie różowe cienie i tusz pogrubiający rzęsy. "Idealnie. Nie za ostro.... W sam raz" - Pomyślałam i poszłam do garderoby po pastelową sukienkę, uszykowaną wcześniej. Popatrzyłam na zegarek "15:55”. Miałam cztery godziny do spotkania z blondynem. Od rana szykował miejsce kolacji. Usiadłam na fotelu i czekałam. Czekałam, czekałam. Minęły dwie godziny, więc wyszłam i spacerkiem kierowałam się w stronę parku, w którym miało odbyć się to fantastyczne wydarzenie. Po godzinie drogi byłam na miejscu. Tam czekał na mnie Ross. Zaprosił mnie do stołu i rozmawialiśmy. Nagle blondyn wyjął małe, czerwone pudełeczko i uklęknął przede mną.
- Lauro Marano.... Wyjdziesz za mnie?


*************


Wiem... zabijecie nas.... rozdziału daaaawno nie było.... A teraz dodaję takie "coś" co nawet do rozdziału nie jest podobne. Baaaardzo za to przepraszamy, ale naprawdę nie mamy czasu. Przy okazji chciałam złożyć życzenia urodzinowe Laurze :-). ( Nawet na to nie miałam czasu) Przepraszam za wszystkie błędy i braki znaków interpunkcyjnych, ale jestem na tablecie.

/Sisi