niedziela, 29 grudnia 2013

Urodziny Ross'a !!!

Dzisiaj 29.12. Czyli urodziny Ross'a. Oczywiście życzymy mu wszystkiego najlepszego <3




/Sisi <3

Rozdział 17 "Mam dla ciebie wspaniałą wiadomość!"

 *** Oczami Rossa ***

   Zastygłem z pudełeczkiem w ręku. Nie byłem przygotowany na tę chwilę. Myślałem, że serce mi wyskoczy oczekując na odpowiedź.
- Ross ja...

*** Oczami Laury ***

- Ross, ja... - Zaczęłam dukać. Zupełnie nie wiedziałam co powiedzieć. Nie spodziewałam się w ogóle takiej sytuacji. Z jednej strony, marzyłam o tym, ale z drugiej... No właśnie, "ale"...
- Ja... Nie spodziewałam się czegoś takiego... iii...
- Jeśli się nie zgodzisz, zrozumiem.
- Jaa... Tak, zgadzam się - Odpowiedziałam z ulgą, kończąc jednocześnie walkę z myślami. 
Ross uśmiechnął się tajemniczo i poprosił o rachunek. Chwilę jeszcze rozmawiał ściszonym głosem z barmanem, po czym zapłacił.
- Pozwól, że zabiorę cię ze sobą, madame - Powiedział. Ja tylko pozwoliłam mu się zaprowadzić do wyjścia.
Po dłuższym czasie spacerowania w parku, zorientowałam się, że trzyma on małą butelkę szampana. Chodziliśmy tak alejkami, przykrytymi miękkim dywanem z jesiennych liści. Na niebie jaśniał pełny księżyc. Latarni emanowały ciepłym światłem. Wszytko wyglądało, jakby było wyśnione. Cały czas się zastanawiałam, czy to wszystko dzieje się naprawdę. Ross, powoli kierował mnie w stronę odległej ławeczki. Usiedliśmy, a on otworzył szampana. Jakimś magicznym sposobem (nie mam pojęcia jak) dał mi kieliszek. Nalał nam szampana.
- Laura... Ja... wiedz, że cię bardzo kocham - Zaczął - I chcę, żebyśmy byli razem. Naprawdę.
Zatkało mnie. Po prostu mnie zatkało.
 - Ross, ja też cię kocham. I ty dobrze o tym wiesz - Odpowiedziałam. I to mu wystarczyło. Potem już tylko siedzieliśmy razem i wróciliśmy do domu. 
Znaczy, on odprowadził mnie do domu Nessy i mojego, a potem wrócił do swojego.

*** Oczami Rossa ***

     "Jutro muszę jej to powiedzieć. Po prostu muszę." - myślałem w drodze powrotnej. Ona naprawdę musi o tym wiedzieć.
Wyjazd na drugi koniec świata cały czas łaził za mną. Jutro jej o tym powiem.

*** Następny dzień ***
*** Oczami Laury ***

Obudziłam się z wielkim uśmiechem na twarzy. Udałam się do łazienki, umyłam się i ubrałam. Następnie pomaszerowałam do kuchni w celu zrobienia śniadania.
- Hej Laura! - wykrzyknęła, wchodząca do pomieszczenia Van.
- Mam dla ciebie wspaniała wiadomość! - Powiedziałam.
- Hm? - Zapytała.
- Ross poprosił mnie o rękę... I zgodziłam się! - Wykrzyknęłam. Skakałyśmy ze szczęścia.
- Gratulacje - Powiedziała.

*** Oczami Rossa ***

Ogłosiłem wspaniałą nowinę całemu rodzeństwu. Cieszyli się i gratulowali. Ja jednak nie miałem nastroju do radości. Usiadłem na łóżku. Napisałem SMS do Laury. '' Przyjdź za 20 minut do parku''. Po wysłaniu udałem się w stronę wyznaczonego miejsca.
____________________

Jest rozdział, Mamy nadzieję, że się podoba ;>

/Nika
/Sisi <3


piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 16 "Nigdy nie uwierzysz!'

*** Dwa miesiące później *** 
*** 21 Października ***
 *** Oczami Laury ***

 Niedawno zaczęła się szkoła. Dyrektor nie wie o ciąży. Lepiej żeby na razie się nie dowiedział. Dzisiaj Ross zabiera mnie na romantyczną kolacje w świetle księżyca. Siedziałam na kanapie rozmyślając. Nagle do pokoju weszła Rydel.
- Nigdy nie uwierzysz! - Wykrzyknęła.
- Gadaj - Powiedziałam z uśmiechem.
- Ellington kupił mi nową sukienkę! -"Tsa....i to jest ta wspaniała nowina...." pomyślałam wstając z kanapy.
- Gdzie idziesz? - Zapytała Delly.
- Jak to, gdzie? - Zapytałam - Uszykować się na kolacje - Dodałam po chwili. Wyszłam z pokoju, kierując się w stronę łazienki. Weszłam, usiadłam na wannie i rozmyślałam nad makijażem. Po kilku minutach zdecydowałam się na lekkie różowe cienie i tusz pogrubiający rzęsy. "Idealnie. Nie za ostro.... W sam raz" - Pomyślałam i poszłam do garderoby po pastelową sukienkę, uszykowaną wcześniej. Popatrzyłam na zegarek "15:55”. Miałam cztery godziny do spotkania z blondynem. Od rana szykował miejsce kolacji. Usiadłam na fotelu i czekałam. Czekałam, czekałam. Minęły dwie godziny, więc wyszłam i spacerkiem kierowałam się w stronę parku, w którym miało odbyć się to fantastyczne wydarzenie. Po godzinie drogi byłam na miejscu. Tam czekał na mnie Ross. Zaprosił mnie do stołu i rozmawialiśmy. Nagle blondyn wyjął małe, czerwone pudełeczko i uklęknął przede mną.
- Lauro Marano.... Wyjdziesz za mnie?


*************


Wiem... zabijecie nas.... rozdziału daaaawno nie było.... A teraz dodaję takie "coś" co nawet do rozdziału nie jest podobne. Baaaardzo za to przepraszamy, ale naprawdę nie mamy czasu. Przy okazji chciałam złożyć życzenia urodzinowe Laurze :-). ( Nawet na to nie miałam czasu) Przepraszam za wszystkie błędy i braki znaków interpunkcyjnych, ale jestem na tablecie.

/Sisi

czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 15 "Też wpadliśmy na plażowy pomysł"

*** Oczami Rocky'ego ***

[...] Podszedłem do drzwi i zapukałem. Minęło kilka sekund, cisza. Zapukałem jeszcze raz. Nadal nic. " Chyba nikogo nie ma " - myślałem. Odwróciłem się i zobaczyłem Van razem z Arianą.
- Rocky? Co ty tu robisz? - zapytała zdziwiona Nessa.
- Ja... szukam braci i chciałem zobaczyć...
- Nie, nie ma tu ich. Wejdziesz do środka?
- Jeśli mogę. - Odpowiedziałem z chytrym uśmieszkiem.
Vanessa otworzyła drzwi i zaprosiła nas do środka. Weszliśmy do salonu. Przestałem panować nad sobą - Ariana, te jej włosy... Wskoczyłem na nią. Nessa, która nie skumała o co chodzi, a nawet się przestraszyła, upuściła torebkę na kanapę i wlepiła we mnie oczy. Ariana, która omal nie dostała zawału odwróciła się do mnie i patrzyła mi prosto w oczy z niezrozumiałą miną. Vanessa po głuchej ciszy powiedziała:
- To ja może zostawie was... samych?
I poszła na górę.
- Rocky, co ty robisz? - Spytała Ariana
- Ariano, ja, ja cię kocham. - Odparłem - Jesteś piękna.
- Rocky, ty głuptasie! Też cię kocham!

*** Oczami Laury ***

Obudziłam się i ujrzałam przed sobą Rossa, Rydel i Ellingtona.
- Hej! - Przywitali mnie Rydel i Ellington.
- Co wy tu robicie? - Spytałam,
- Też wpadliśmy na plażowy pomysł - Odparła Rydel.
- Razem?
- Razem. Jesteśmy razem, prawda Ell?
- Tttak, oczywiście, od dzisiaj. - 
Powiedział Ellington.
- Łał, to gratulacje! - Pogratulowaliśmy z Rossem.
- Chodźmy popływać! - Zaproponował Ell.
- Dobry pomysł - Odparliśmy.
Pływaliśmy dobre pół godziny. Po wyjściu z wody ubraliśmy się i wszyscy poszliśmy do mnie. Weszliśmy do domu, a w salonie zastaliśmy... Rocky'ego i Arianę całujących się.
- Ariana?! Rocky?! - Krzyknęliśmy wszyscy na raz.
- Tak to my, a co? - Spytała Ariana
- Nie mówcie, że wy też jesteście razem?! - Spytałam.
- Owszem. - Odparł Rocky.
Opowiedzieliśmy sobie o wszystkim, o Rydel i Ellingtonie, o Rocky'm i Arianie, oraz o moim i Rossa dziecku.
Spędziliśmy miłe popołudnie przy rozmowie.

___________________

Po przerwie spowodowanej moim brakiem czasu jest kolejny rozdział! Bardzo zachęcam do głosowania na nasz filmik! http://www.tescodlaszkol.pl/52837

/Jack

poniedziałek, 18 listopada 2013

Wielka prośba do Was

Hejo,
witam Was ciepło i nie przedłużając, przejdę do rzeczy.
Jest sprawa. Nasza szkoła, bierze udział w konkursie "Tesco dla szkół". Bardzo chcielibyśmy zdobyć jakieś miejsce, dużo czasu poświęciliśmy na nagranie i zmontowanie filmiku. Potem jeszcze wiele razy poprawialiśmy jakieś drobne błędy. Naprawdę, zależy nam. Dlatego, bardzo, ale to bardzo, bardzo, bardzo, prosimy właśnie Was, o pomoc. Chodzi tylko o rejestrację i oddanie głosu. Dla Was to tylko 5, może 7 minut, a dla szkoły kilka głosów więcej.

     Jak się zarejestrować?

To proste.
  • Wystarczy wejść na stronę:     http://www.tescodlaszkol.pl/     ,
  • Kliknąć "Rejestracja" (na górze strony),
  • Zarejestrować się (podać  maila, imię nazwisko, datę urodzin),
  • Potwierdzić prawdziwość maila, wchodząc w link aktywacyjny wysłany na Waszego PRAWDZIWEGO maila,
  • i już :) Zostaniecie przekierowani na stronę http://www.tescodlaszkol.pl/    .
     
     Jak oddać na nas głos?

Naprawdę, będziemy Wam niezmiernie wdzięczni, jeśli zagłosujecie na nasz filmik. Zobaczycie tam m.in. Nikę i Alice (Alice udziela się na blogu Po stronie deszczu).
Z góry dziękujemy!


/Nika

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozdział 14 "Jeśli mogę"

*** Oczami Laury ***  

 Usiadłam na miękkim piasku. Spoglądałam na błękitne niebo rozmyślając.
- Ross... - Zaczęłam.
- Hmm...? 
- Może wydawać ci się, że myślę o tym trochę za wcześnie, ale... jakie imię damy dziecku? - Zapytałam.
- Jeszcze się zobaczy. Na razie o tym nie myśl. - Powiedział i uśmiechnął się. Oparłam się o ramię blondyna. Po chwili odpłynęłam. Odpłynęłam do krainy snów. 

*** Dwoje małych dzieci kłóci się o zabawkę. Wyrywają ją sobie, szarpią. Nagle, podchodzi do nich para młodych ludzi. Wyglądają jak zjawy. Dzieci boją się i uciekają. W trakcie ucieczki dziewczynka potyka się, a chłopiec pomaga jej wstać. ***

*** Oczami Rydel ***

- Ell... może gdzieś pójdziemy? - Zapytałam po chwili.
- Chętnie... może na plażę?
- No to idziemy! - Wykrzyknęłam z uśmiechem.


Po drodze szliśmy trzymając się za ręce. Bardzo długo rozmawialiśmy. Czułam się jak księżniczka, która spotkała swego księcia. Nagle przypomniałam sobie mój sen. "Czyżby to właśnie Ellington był osobą, która ma " klucz do mojego serca" ? Czy ja tak w ogóle go kocham?" - Te pytania nie dawały mi spokoju. Po kilku chwilach byliśmy na miejscu. Plaża odstraszała ilością turystów. Nagle, przypomniałam sobie o pewnym miejscu. Miejscu, gdzie chodziłam z braćmi i rodzicami jak byłam dzieckiem.
- Chodź - Powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za rękę. Chwilę później byliśmy na miejscu.
- Jak tu pięknie... - Powiedział Ell.
- Wiem - Powiedział ktoś zza moich pleców. Odwróciłam się i ujrzałam Rossa.
- Co ty tu robisz? - Zapytałam.
- Przyszedłem z Laurą na plażę, ale było tak dużo ludzi, że przyszliśmy tutaj - Odpowiedział na jednym tchu blondyn.
- A gdzie jest Laura? - Zapytał Ellington.
- Tam śpi. - Powiedział pokazując palcem na drzewo. Podeszłam do wskazanego miejsca. Zobaczyłam słodko śpiącą dziewczynę.

*** Oczami Rocky'ego ***

 " Gdzie się wszyscy podziali? "- Pytałem się w myślach. Oczywiście odpowiedzi nie uzyskałem. Postanowiłem się przejść. Wyszedłem z domu i ruszyłem prosto przed siebie. Po jakimś czasie zdałem sobie sprawę, że jestem obok domu Vanessy i Laury. " Może właśnie tam jest moja rodzinka"- Pomyślałem. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Minęło kilka sekund, cisza. Zapukałem jeszcze raz. Nadal nic." Chyba nikogo nie ma "- Myślałem. Odwróciłem się i zobaczyłem Van razem z Arianą.
- Rocky? Co ty tu robisz? - Zapytała zdziwiona Nessa.
- Ja... szukam braci i chciałem zobaczyć...
- Nie, nie ma tu ich. Wejdziesz do środka?
- Jeśli mogę. - Odpowiedziałem z chytrym uśmieszkiem.

____________________


/Sisi <3

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 13 "Nie przejmuj się"

*** Oczami Rydel ***

Siedziałam na łóżku w swoim pokoju, nagle ktoś zapukał do drzwi.
- Proszę! - Krzyknęłam.
- Cześć. Możemy porozmawiać? - Zapytał, wchodzący do środka Ellington.
- Oczywiście. - Odpowiedziałam z uśmiechem.
- Bo wiesz... ostatnio czuję do ciebie coś więcej... coś więcej niż tylko przyjaźń... Nie wiem. Może zwariowałem, ale czuję, że cię kocham. Kocham cię bezgranicznie. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moja dziewczyną? - Zapytał.
- Ymmmm....- Zaczęłam.

*** Oczami Vanessy ***

 Siedziałam na kanapie i myślałam nad przyszłością. Nagle do domu weszli Ross i Laura.
- Hej! Co wy tu robicie? - Zapytałam.
- Cześć - Odpowiedzieli.
- Przyszliśmy po moje bikini, bo idziemy na plażę - Powiedziała Lau i poszła na górę.
- Nie martw się. Wszystko się ułoży. - Powiedział blondyn.
- Musi...- Odpowiedziałam.

*** Oczami Ellington'a ***

- Ymmm... No wiesz Ell.... Zgadzam się!- Wykrzyknęła rozpromieniona Rydel. Zamurowało mnie. Przecież to nie było na serio! Tak naprawdę, to było tylko zadanie... Głupie zadanie w "butelce".

*** Oczami Laury ***

 Po kilkunastu minutach powolnego marszu, doszliśmy do plaży. Była cała "zawalona" ludźmi. " No tak... ostatnie dni wakacji" - Myślałam.
- Nie przejmuj się. Chodź za mną. - Powiedział Ross i pociągnął mnie za rękę. Po chwili byliśmy w pięknym miejscu. W miejscu, gdzie niebo było bardziej niebieskie, piasek bardziej miękki, a woda cieplejsza.




____________________

 Taki króciutki, ale jestem z niego zadowolona :)

Małe pytanko.... Co w tym blogu Wam się NIE podoba? Co chcecie żebyśmy zmienili itd. Czekamy na wasze odpowiedzi, bo nie wiemy co jest nie tak.  [ Mam nadzieję, że mnie zrozumieliście :D ]

/Sisi <3








sobota, 9 listopada 2013

Blog odwieszony

- Eeej, ale blog miał być zawieszony do około 24 listopada!
- No, miał.
- To czemu jest odwieszony?!
- Bo Sisi naprawił się komputer, Nika napisała konkursy, a Jack dostał dobre oceny ze sprawdzianów.
- Naprawdę? To super!
- Też się cieszę!

No właśnie. Odwieszamy bloga, bo wszystko stało się niespodziewanie. Oczekujcie rozdziału jutro. Hej!

/Jack
/Sisi <3
/Nika

piątek, 8 listopada 2013

ZAWIESZAMY BLOGA NA 2-3 TYGODNIE

Uwaga!
Zawieszamy bloga na dwa-trzy tygodnie, z powodu dużej ilości nauki etc. Prosimy o wyrozumiałość - chyba każdy z was chodzi do szkoły i wie ile jest do nauczenia się...
My też będziemy tęsknić za Wami, pisaniem rozdziałów... Ale OBIECUJEMY. Wrócimy. Teraz po prostu nie mamy jak pisać jakiekolwiek rozdziały;
Sisi się popsuł komputer, a na telefonie nie da rady pisać,
Nika ma mnóstwo konkursów (kujon z niej...),
zaś Jack musi się uczyć do sprawdzianów itd.

Do zobaczenia!



/Nika
/Sisi <3
/Jack

poniedziałek, 4 listopada 2013

LIEBSTER BLOG AWARDS

                Zostaliśmy nominowani do Liebster Blog Awards przez : KLIK :D

Bardzo dziękujemy! Jednak na pytania będę odpowiadać tylko ja - Sisi.

  Na początek wyjaśnię co to jest:
          Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów  więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.



A teraz pytania.
                                                                      Od: Tina  


 1. Co jest twoją największą pasją?




Oj... to trudne pytanie, ale chyba pisanie blogów :D 



  2. Co lubisz w sobie najbardziej?



Najbardziej lubię...hm... Włosy, oczy i pewność siebie.  :)




 3. Jaką porę  roku lubisz najbardziej?




Najbardziej lubię jesień.  <3




 4. Mieszkasz na wsi czy  w mieście?




W mieście :D 




 5. Podaj dwie cechy, jakie musi mieć twój chłopak (lub ma). 




Musi mieć poczucie humoru. Więcej mi do szczęścia nie potrzeba :D





  6. Co MUSI mieć idealna przyjaciółka?





Musi umieć mnie rozbawić i zrozumieć. 





  7.  Jakie imię żeńskie ci się najbardziej podoba?





Najbardziej podoba mi się... Ewelina i Laura :) 




  8. Twój ulubiony serial to...




Austin & Ally 




 9. Czy wiele się zmieniło w twoim życiu, odkąd prowadzisz bloga? 




Oj, tak :D



 10. Jakie jest twoje największe osiągnięcie?



Nie mam żadnych osiągnięć :/  A nawet jak mam to zapomniałam :D Ja - sklerotyczka :D :D :D 




 11. Jakiej chwili w swoim życiu nie zapomnisz nigdy?




Nigdy nie zapomnę chwili, w której poznałam moich przyjaciół. 





 Nominowane blogi:

  http:///ruraandross.blogspot.com
  http:///elciatyc.blogspot.com
http:///one-life-with-him.blogspot.com
 http:///rossilauranazawsze.blogspot.com
http:///ross-laura-i-ich-polska-historia.blogspot.com
  http:///stealyourheart123.blogspot.com    
http:///ross-and-laura.blogspot.com
 http:///iloveauslly.blogspot.com        
 http:///raura-zycie-jest-tajemnica.blogspot.com
 http:///raura-r5-my-story.blogspot.com      
  http:///laura-and-r5.blogspot.com    





                                                 Pytania:


                                    1. Ile masz lat?
                                    2. Jaki jest twój ulubiony przedmiot w szkole?
                                    3. Masz jakie zwierzę?
                                    4. Co jest twoją inspiracją w pisaniu bloga?
                                    5. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
                                    6. Jaka jest twoja ulubiona cyfra?
                                    7. Jaki jest twój ulubiony kolor?
                                    8. Twój telefon jest dotykowy?
                                    9. Jakie jest twoje ulubione danie?
                                    10. Jakie jest twoje motto?
                                    11.  Czytasz mojego bloga?   

                               Takie tam prościutkie :D




Jeszcze raz baaaardzo dziękuję za nominację :)
                                         
                         
                                       

                                         


Rozdział 12 "Jest w swoim pokoju"

*** Oczami Laury ***

Dojechałyśmy do apteki. Strach zżerał mnie od środka. "A, co jeśli naprawdę jestem w ciąży? " - Myślałam.
- Laura... mam iść sama? - Zapytała Vanessa. Pokiwałam tylko głową na "tak". Później, widziałam już tylko odchodzącą sylwetkę mojej siostry.

*** Oczami Vanessy ***

Weszłam do apteki. Nie było nikogo oprócz małej, grubej sprzedawczyni.
- Dzień dobry! - Krzyknęłam.
- Dobry! Czego tu chcesz? - Zapytała.
- Chciałam kupić test ciążowy. - Kobieta podała mi małe, różowe pudełeczko. Zapłaciłam i udałam się w stronę samochodu. 

  Weszłyśmy do domu. Laura od razu poleciała do łazienki, wykonać test. Po kilku minutach przyszła.. Była rozpromieniona.
- I co? - Zapytałam.
- Jestem w ciąży! - Wykrzyknęła. - Muszę poinformować o tym Rossa. - Powiedziała po chwili i wybiegła z domu.

*** Oczami Laury ***

Jak najszybciej pobiegłam w kierunku domu blondyna. W trakcie drogi myślałam nad naszą przyszłością. Po chwili dobiegłam. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi Rydel.
- Hej! Jest Ross? - Zapytałam.
- Cześć. Tak, jest w swoim pokoju. - Weszłam do środka i udałam się w kierunku pokoju brązowookiego. Po wejściu przywitałam się z blondynem pocałunkiem.
- Muszę ci coś powiedzieć...- Zaczęłam.
- Słucham... - Powiedział zaciekawiony.
- No wiesz...  - Nie dokończyłam, bo zemdlałam.


*** Ruchliwa droga, a na samym środku dziecko. Małe bezbronne dziecko. Nikt nie śpieszy mu z pomocą. Nikt, oprócz jednego blondyna. Chłopak wbiega na ulicę i ratuje roztrzęsione dziecko. Później zanosi je do mamy.***


Ocknęłam się w łóżku Rossa. Usiadłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nikogo nie było. Chciałam wstać, ale nie dałam rady. Po chwili do pokoju wszedł blondyn ze szklanką wody.
- Uff... wstałaś. - Powiedział.
- Tak. Muszę ci coś powiedzieć... - Zaczęłam.
- Słucham?
- No bo ja... ja... jestem...w... ciąży...  - Wybełkotałam. Po tej wiadomości chłopak podszedł do mnie i najzwyczajniej w świecie przytulił.
- Tak się cieszę...- Szepnął mi do ucha.

____________________

Przepraszam, że taki krótki. Wszystko przez brak czasu :/

 Mam nadzieję, że wam się podoba :)

/Sisi <3
/Jack

sobota, 2 listopada 2013

Rozdział 11 "Gdzie ty mnie wywozisz?!"

*** Oczami Laury ***

Rano obudziłam się wtulona w Rossa. Ta noc była cudowna. Zrobiliśmy to. Ociągając się wstałam z łóżka i poszłam do łazienki w celu odświeżenia się i ubrania. Po kilku minutach wyszłam i powędrowałam do kuchni. Tam czekał już na mnie Ross.
- Hej! Jak się spało? - Zapytał rozpromieniony blondyn.
- Bardzo dobrze, bo z tobą. - Odpowiedziałam z uśmiechem. Zaczęliśmy się całować. Z każdą chwilą coraz bardziej namiętnie. Brązowooki pomału ściągał moją bluzkę. Nagle rozbrzmiał się dzwonek do drzwi.
- Ugh... Otworzę...- Powiedziałam wściekła. Podeszłam do drzwi i zobaczyłam Vanessę.
- Czego chcesz? - Zapytałam bez entuzjazmu.
- Chciałam zobaczyć, czy żyjesz. W końcu nie przyszłaś na noc do domu.
- Tak, żyję i mam się dobrze! - Wykrzyknęłam.
- Przepraszam... nie chciałam cię denerwować. - Po tych słowach do drzwi podszedł Ross.
- Nie kłóćcie się. - Powiedział z uśmiechem.
- Dobrze, dobrze... - Powiedziała do blondyna - Wracamy do domu - Tym razem zwróciła się do mnie.
- Co?! Dlaczego?! - Wykrzyknęłam.
- Musimy kupić książki. Nie wiem czy pamiętasz, ale nie długo zaczyna się szkoła.
- Tak, pamiętam... - Wybełkotałam. Podeszłam do Ross'a i namiętnie go pocałowałam. Uśmiechnął się i odprowadził nas do drzwi. Wsiadłyśmy do samochodu.
- A teraz powiedz mi co robiliście w nocy.
- Spaliśmy? - Odpowiedziałam pytaniem.
- Przed spaniem?
- Aaa... no to się działo.. - Odpowiedziałam z chytrym uśmieszkiem.
- Nie mów... - Powiedziała kręcąc głową.
- O tak...- Zaśmiałam się. Po tej bardzo inteligentnej rozmowie odjechałyśmy.
- Ale... sklep jest tam - Wskazałam placem na przeciwną ulicę.
- Wiem, ale my nie jedziemy do sklepu. To był żart, żebyś się ruszyła. - Powiedziała Van.  Zauważyłam, że nie jedziemy również do domu.
- Vanessa! Gdzie ty mnie wywozisz?! - Krzyknęłam.
- Do apteki. Przecież nie wiadomo, czy w ciąży nie jesteś - Odpowiedziała Nessa.

____________________

Krótki, ale jest. Mam nadzieję, że się podoba.

 Zachęcam do głosowania w ankiecie.  :D


/Sisi <3

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział 10 "Pierniki sfajczyłaś"

*** Oczami Laury ***

"Jaka ja jestem szczęśliwa!" - Myślałam. Leżałam na moim łóżku. "Pocałowaliśmy się! Wreszcie!" - z głębokiego stanu euforii, wyrwał mnie nie kto inny, jak znany wam już dobrze menel.
- Szybko! - Krzyczała Van.
- Pierniki sfajczyłaś - Zgadywałam.
- Ha-ha-ha! Złaźże wreszcie na dół - Prychnęła i odeszła.
"Czego ona znowu chce?" - Pytałam się w myślach, ale nie pozostało mi nic innego jak zejść na dół i zobaczyć.
- Niespodzianka! - Krzyknęli wszyscy równocześnie.
- Aaa... z jakiej to okazji? - Zapytałam. Naprawdę nie wiedziałam, o co im chodzi.
- Przecież dziś są twoje imieniny! - Krzyknął Calum.
- Fakt. 18 sierpnia. Serio dziś są moje imieniny? - Zazwyczaj nie obchodziliśmy imienin, dla mnie to było dziwne zachowanie z ich strony.
- Tak, serio - Powiedziała tylko Nessa. Każdy złożył mi życzenia, a Riker włączył muzykę. Nie było dla mnie wielkim zaskoczeniem to, że Ross zaprosił mnie do tańca. Bez zastanowienia zgodziłam się. Po chwili wirowaliśmy na parkiecie. Rozumieliśmy się bez słów. Z głośników dochodziła wolna muzyka. Przywarłam do blondyna. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Popatrzeliśmy sobie w oczy. Pomalutku się do siebie zbliżaliśmy, oczywiście po tym nastąpił pocałunek. Po tej magicznej chwili poszliśmy do mojego pokoju.
- Laura... - Zaczął Ross.
- Tak...?
- Czy ty mnie naprawdę kochasz? - Zapytał z powagą w głosie brązowooki.
- Tak, kocham cię. Czyżbyś w to wątpił?
- Nie, nie. Chciałem się tyl... - Nie dokończył, bo przerwałam mu pocałunkiem.
- Czy to wystarczający dowód? - Odpowiedział twierdząco na moje pytanie. Nie pogadaliśmy długo, bo do pokoju weszła Vanessa.
- Gołąbeczki złaźcie na dół. Tort czeka - Powiedziała Nessa.
- Tort?! Jeśli się nie mylę... to mam tylko imieniny...
- Tak... wiem. Trochę cię zaniedbałam, ale staram się to naprawić... To idziecie?! - Nie odpowiadając zeszliśmy na dół. Tam czekał wielki tort. Bardzo się przejęłam gestem od przyjaciół, po moim policzku zaczęły spływać łzy. Łzy szczęścia. Przecież nie każdy ma tak wspaniałych przyjaciół. Gdy się otrząsnęłam zasiadłam do stołu. Rydel każdemu dała kawałek tortu.
- A ty dlaczego nie jesz? - Zapytałam Delly.
- No wiesz... jestem na diecie... - Odpowiedziała zakłopotana Ryd.
- Ty i dieta? - Wybuchnęliśmy śmiechem - Odchudzanie bardziej przydałoby się Van, a nie tobie!- Dodałam po chwili.
- Dzięki siostra! - Krzyknęła moja "kochana" siostrzyczka.
-  Nie ma za co  - Po naszej interesującej konwersacji goście porozchodzili się do domu. Została tylko Rydel, aby pomóc posprzątać. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
- Ja otworzę! - Krzyknęłam i pobiegłam w kierunku drzwi. Pociągnęłam za klamkę i ujrzałam dziewczynę z czerwonymi włosami.
- Cześć - Powiedziała nieznajoma.
- Hej, co tu robisz? - Zapytałam.
- Przyszłam odwiedzić Vanessę. Mieszka tu, prawda?
- Tak. Mieszka tutaj. To moja siostra. - Odpowiedziałam nie ukrywając zdziwienia. Zaprosiłam dziewczynę do środka i zawołałam, zmywającą naczynia Van.
- Może chcesz coś do picia? - Zaproponowałam przybyszce.
- Nie, dziękuję - Odpowiedziała z lekkim uśmiechem. Po chwili przyszła Nessa.
- Ariana! - Wykrzyknęła moja siostra. - Jak ja dawno cię nie widziałam. - Dodała po chwili.
- To twoja siostra? - Zapytała czerwonowłosa wskazując na mnie.
- No tak! Nie przedstawiłam was. To jest Laura. Lauro, to jest Ariana. - Powiedziała Van. Zasiadłyśmy na kanapie.
- Gdzieś cię już widziałam... - Powiedziała do mnie Ariana - Ach, już wiem. To ty rzuciłaś mnie jajkiem w zeszłoroczne Halloween! Spadła ci wtedy maska!
- Ups, przepraszam... - Szepnęłam.
- Nic nie szkodzi, przecież to zabawa! - Odparła z uśmiechem Ariana.
- Opowiedz trochę o sobie. - Zaproponowałam.
- Okej. Jestem Ariana Grande, mam 18 lat. Jestem znajomą twojej sio...
- Oj, przestań, będziesz opowiadać o całym swoim życiu? - Przerwała jej Vanessa.
- Van, menelu, chciałabym się trochę dowiedzieć o mojej nowej znajomej. - Zganiłam siostrę.
- Cóż, więcej chyba nie mam, co mówić o sobie - mam "nudne życie"...
- Och, dobra - Zdziwiłam się.
Nagle przyszedł do mnie SMS. Było w nim napisane: "Przyjdź". Zerwałam się, pożegnałam z Van i Arianą i pobiegłam do Rossa.
- Hej! - Powitałam go i pocałowałam.
- Witaj Lauro.
Ross zaprosił mnie do środka. Była 22:00. Było super. Nawet aż za...

____________________

MEGA rozdział jest. Głosujcie w ankietach o dalszych rozdziałach (tematy, ciąża). Mamy nadzieję, że jesteście MEGA zadowoleni ;)

/Sisi <3
/Jack
/Nika

czwartek, 31 października 2013

Urodziny naszego menela!

Dzisiaj, swoje 21. urodziny obchodzi Vanessa Marano, czyli nasz tytułowy menel ;)
Van, urodziła się w Los Angeles. Swoją karierę zaczęła w 2002. roku.
Więcej nie trzeba pisać, bo wszystko wiecie :D

A tutaj macie zdjęcia <3





Wszystkiego najlepszego Van!

/Nika
/Sisi <3

wtorek, 29 października 2013

Grafika zmieniona i zapowiedź MEGA rozdziału ;)

Zmieniliśmy grafikę. Mamy nadzieję, że się wam podoba! Nowe tło doskonale pasuje do nastroju, jaki wprowadziliśmy na blogu! Rozdział 10 - jubileuszowy i MEGA, MEGA MEGA już niedługo.
Czekajcie cierpliwie, bo chcemy nad nim popracować...

niedziela, 27 października 2013

Dziękujemy znowu!!


Dzisiaj stuknęło nam już 2000 wyświetleń! Dziękujemy bardzo i oczekujcie następnych rozdziałów, bardzo wciągających! Od środy przybyło 1000! Dziękujemy jeszcze raz!

/Jack

PS. Sisi złamała/skręciła rękę, trudno jej się piszę, więc będę się starał pisać więcej. Życzymy jej powrotu do zdrowia!

Rozdział 9 "To był lew. Bardzo duży lew"

*** Oczami Rossa ***

W ciągu kilku godzin mieliśmy nakręcony odcinek.  Cały czas dręczyła mnie sprawa z Laurą.  Ona coś do mnie czuje czy nie?  Zachowuje się dziwnie. To jest fakt. Ale czy to miłość? Tego nie wiem....
Po skończeniu nagrywania poszliśmy do ZOO.  Było tam dużo dzikich zwierząt.
Robiłem bardzo dużo zdjęć. Oto kilka z nich:










Najbardziej zafascynowało mnie zdjęcie białego wilka pijącego wodę. Jest naprawdę śliczne:



Pomału kierowaliśmy się w stronę wyjścia. Nagle zza krzaków wyskoczył lew. Przeraziłem się. Złapałem Laurę za rękę i pobiegliśmy do wyjścia. Reszta została, aby podziwiać lwa. Schowałem się razem z szatynką za wielkim drzewem. 
- Co to było?! - Zapytała zestresowana dziewczyna.
- To był lew. Bardzo duży lew. - Po tych słowach nastała niezręczna cisza. Zaczęliśmy się pomału do siebie zbliżać. Nie wiedziałem, co mam zrobić. Pocałować, czy oddalić się. Byliśmy coraz bliżej siebie. Na swojej twarzy czułem oddech Laury. Nasze usta dzieliły milimetry. Stało się. Stała się najbardziej oczekiwana przeze mnie rzecz. Pocałowaliśmy się. Nie był to długi pocałunek, bo trwał zaledwie kilka sekund, ale był piękny. Piękny i magiczny. 

*** Oczami Laury ***


Stało się! Nareszcie! Pocałowaliśmy się. Było magicznie! Kocham go. Wiem, że on też mnie kocha. Skąd to wiem? Od Rydel. Ona zawsze wszystko mi powie. Po pocałunku oznajmił.
- Laura...ja... kocham cię. Kocham cię cały czas. Nie wiem co mam zrobi...- Przerwałam mu pocałunkiem. 
- Ja tez cię kocham. - Powiedziałam.
- Czyli, że...
- Tak, zostanę twoją dziewczyną. - Przerwałam. Po chwili wstaliśmy i trzymając się za ręce poszliśmy w stronę przyjaciół.
____________________

Tak... wiem znowu krótki. Miał być długi, ale mam problemy z ręką i nie mogę pisać. Pozostała dwójka ( Nika, Jack) nie mają czasu. Zdjęcia robione przeze mnie. Jeśli chcesz skopiować - zapytaj, a na pewno się zgodzę :) To tyle... Rozdział powinien pojawić się jutro :)

/Sisi <3

                      

czwartek, 24 października 2013

Rozdział 8 "Mam dla was świetną wiadomość"

*** Oczami Rossa ***


Przez cały czas gapiłem się na Laurę. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Jest taka piękna, mądra, utalentowana...
- Ross! Ross! - Wrzeszczała Rydel.
- Przepraszam, zamyśliłem się... - Odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Dzisiaj idziemy na plan. Będziemy kręcić nowy odcinek. Pamiętasz? - Zapytała Laura.
- Tak, tak....pamiętam - Odpowiedziałem w zamyśleniu.
Brunetka jeszcze przez chwilę próbowała się ze mną porozumieć. Po jakimś czasie udało jej się zwlec mnie z łóżka. Wyszliśmy przed dom i wyjechaliśmy moim samochodem do studia. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Tam czekali już na nas Calum i Raini. Przywitaliśmy się i poszliśmy do biura Kevina.
- Hej Kevin!! - Krzyknąłem.
- Hej!! Mam dla was świetną wiadomość. - Poinformował mężczyzna.
- Jaką? - Zapytała Raini.
- Po zakończeniu nagrywania dzisiejszego odcinka.... Każdy dostanie kabanosy! - Wykrzyknął.
Niby jest dorosłym mężczyzną, a zachowuje się jak pięcioletnie dziecko. Kabanosy...serio? Nasza trójka nie wykazywała entuzjazmu. Jednak, tego nie można powiedzieć o Calumie. Zachowywał się jak małpa! Skakał w kółko i krzyczał: "Kabanosy! Uratujecie mnie przed najazdem kosmitów!". Nie wiem jak można być tak głupim. Z moich rozmyśleń wyrwała mnie Laura.
- O czym tak rozmyślasz?
- O tym rudym idiocie - Odpowiedziałem. Dziewczyna zaśmiała się. Nastąpiła między nami niezręczna cisza. Nikt nie wiedział, co ma powiedzieć. Byliśmy sami na korytarzu. Laura zaczęła się powoli do mnie zbliżać, jednak w ostatnim momencie oznajmiła:
- To idziemy?
- Ja...sne - Nie mogłem się wysłowić. Czyżby Laura naprawdę chciała mnie pocałować? A może to był tylko zwykły impuls. Tyle pytań w mojej głowie, a tak mało odpowiedzi....


___________________

Hej! To znowu ja  -Sisi. Tsa...wiem... rozdział miała napisać Nika, ale ona go jeszcze nie zaczęła, a mnie sie nudziło... Tak więc jest. Przepraszam, że taki krótki... szkoła :( W sobotę pojawi się baaaaardzo długi rozdział więc... do zobaczenia <3

Sisi <3

środa, 23 października 2013

Rozdział 7 "Ee, kurczę, zapomniałem"

*** Oczami Laury ***

Obudziłam się w piękny, wakacyjny ranek. Ku mojemu zdziwieniu, zobaczyłam na ekranie telefonu "1 nowa wiadomość". Była 8.30. Otworzyłam  wiadomość, ukazał się przed moimi oczyma SMS od Rydel. Jego tekst uradował mnie strasznie; było w nim napisane "Wyszłam!". Od razu zerwałam się z łóżka, ubrałam się i pobiegłam do kuchni, aby coś zjeść i od razu pójść do Delly. Vanessa jeszcze spała, może nawet i lepiej. Zrobiłam sobie kanapkę a'la Laura Marano, bo po chorobie Rydel straciłam chęć do jajecznicy. Zjadłam, ubrałam się i pobiegłam do Delly. Zastałam ją w salonie, leżała na kanapie.
- Hej, jak się cieszę, że jesteś w domu! - Krzyknęłam.
- Heej Laura, wypuścili mnie rano, stwierdzili, że wyzdrowiałam. - Odparła Rydel.
Pomyślałam o przyjaciołach. Zapowiadał się naprawdę dobry dzień. Już widziałam minę Rossa i innych, gdy się dowie o tym, że Delly wyszła. Uśmiech sam nasuwał mi się na usta.
- To, co idziemy do Rossa? - Zapytałam.
- O ile zdrowie mi pozwoli... - Zażartowała Rydel.
Poszłyśmy. Chwilę później, Ross o wszystkim wiedział. Gdy zobaczył Delly, od razu rozpromienił się. Wtedy coś mnie tknęło. Także zaczęłam się uśmiechać. Jakbym była nim. Było to dziwne uczucie, a jednak przyjemne. Czyżby nasze dusze się złączyły? Nie, to niemożliwe. To, co się wydarzyło podczas gry w butelkę, to było tylko wyzwanie. Nic więcej. Nie powiem tego nikomu. NIKOMU!
- Jakże się cieszę - Powiedział z radością Ross - Właśnie robię jajecznicę, chcecie?
- NIEE! - Krzyknęłyśmy na całe gardło
- Ee, kurczę, zapomniałem... - Odparł Ross zawstydzony.

*** Oczami Ross'a ***

Jak to wspaniale, że Rydel wyszła. Jak to wspaniale, że przyszła z Laurą. Jaki to wspaniały dzień! Powtarzałem sobie cały czas. Zaprosiłem je do salonu, a ja po kryjomu zjadłem jajecznicę, aby nie pokazywać dziewczynom. Przyszedłem do nich. Spojrzałem na Laurę. Uśmiechała się cały czas. Nie wiedziałem dlaczego, tylko zaczęła dopiero jak mnie zobaczyła. Czyżby... nie, to nie może być to. Przecież... może jednak? Może ona mnie KOCHA?!
- No, opowiadaj Delly - Powiedziałem, próbując ukryć moje myśli.
- Było to tak: obudziłam się o szóstej. Dali mi śniadanie i pojechałam na badania. Gdy z nich wróciłam poczytałam książkę i nagle do sali wparował lekarz i oznajmił, że wyzdrowiałam i mogę wracać do domu. Przywieźli mnie karetką, ale nie na sygnale, tylko spokojnie. Do domu dotarłam około ósmej. No i jestem. - Opowiedziała Rydel.
- Świetnie - Odpowiedzieliśmy z Laurą, w tym samym momencie.
Nie, ja też?! Dziwne uczucie, też się uśmiechnąłem. Czyżby butelka wszystko odmieniła? Magia... Na razie zatrzymam to dla siebie, nie powiem tego tym bardziej Laurze...

____________________

Tak w ogóle cześć, jestem Jack i od dzisiaj będę współtworzył tego bloga. Mam nadzieję, że mój rozdział się spodobał. Jak widzicie, zaczyna się...

/Jack

Dziękujemy !!


 Baaardzo dziękujemy za ponad 1000 wyświetleń. *.*  Nie spodziewałam się tego.

Wchodzę na bloggera, patrzę a tu 1007 wejść. Moja mina gdy to zobaczyłam: o.O

Dziękujemy również za komentarze. Dzięki  nim mam wenę ( jak na razie  :D) i chęci do pisania <3

Jeszce raz Dziękuję <3




/Sisi <3

wtorek, 22 października 2013

Rozdział 6 "Ma pani jakieś reklamacje?"

*** Oczami Rydel ***

Po chwili do sali wszedł lekarz. 
- Oooo....widzę, że się pani obudziła. Bardzo się cieszę. - Powiedział miłym głosem chirurg. 
- To pan przeprowadzał moją operację? - Zapytałam doktora.
- Tak, to ja. A co? Ma pani jakieś reklamacje? - Zaśmiał się mężczyzna. 
- Nie, nie mam. Chciałam tylko podziękować. Gdyby nie pan...możliwe, że nie byłoby mnie tutaj. A tak w ogóle...to dlaczego miałam te ukłucia w głowie?
- Dopadła panią, bardzo rzadka i ciężka choroba. Nazywa się ją: jajecznicą złośliwą - Powiedział lekarz. 
- Na czym polega ta "jajecznica"? - Zapytał Riker.
- Ta choroba rozwija się bardzo szybko. Na mózgu osadza się taka... maź, która w każdej chwili może eksplodować. Gdy to się stanie pacjent czuje bardzo silne ukłucia w głowę, następnie mdleje. W pani przypadku, na szczęście nie doszło do eksplozji. - Mówił doktor - Gdyby ta "maź" uległa eksplozji... nie byłoby już czego ratować z pani mózgu... - Zakończył mężczyzna. - To straszne... - Powiedziała Laura. Lekarz jeszcze chwile pogadał i wyszedł. Zostaliśmy sami. Nie rozmawialiśmy zbyt długo, ponieważ musiałam "odpoczywać". Leżałam bezczynnie na łóżku. Wpatrywałam się w sufit. Moje oczy zaczęły się powoli zamykać. Po chwili odpłynęłam. Odpłynęłam do świata, w którym wszystko może się wydarzyć.

*** Wszędzie światła. Znajome światła. Mieniły się różnymi kolorami. Raz zieleń. Raz żółć. Niekiedy błękit. Stałam pośrodku mieniących się światełek. Czułam się jak w bańce. Poza moją "bańką" chodzili ludzie. Znajomi ludzie. Jednak tylko jedna osoba miała klucz do mojej "bańki", tą osoba był....***

Obudziłam się w środku nocy. Rozmyślałam o moim śnie. Pomału zaczęłam rozumieć, o co chodzi. Te światełka to moje serce. Na razie jest zamknięte, jedna osoba ma tylko do niego dostęp. Jeszcze nie wiem kto nią jest, ale się dowiem. Dowiem się, w odpowiednim czasie. Z tą właśnie myślą zasnęłam.

*** Oczami Laury ***

Wróciłam ze szpitala. Vanessa siedziała bezczynnie na kanapie. Poszłam do mojego pokoju, rzucając jej krótkie "hej". Położyłam się na moim łóżku. Co by było gdyby Delly się nie obudziła? Co by wtedy było? Zadawałam sobie to pytanie przez dłuższy czas. Ponieważ, pomału zapadał zmierzch, zapaliłam nocną lampkę. Wyjęłam z szafki książkę i zagłębiłam się w lekturze. Tak minął mi cały wieczór.

____________________

Przepraszam, że taki krótki, ale nie miałam czasu, a obiecałam, że rozdział się pojawi. Następny rozdział będzie dłuższy i będzie się działo :D Bardzo dziękuję za wszystkie komentarze pod wczorajszym rozdziałem <3

/Sisi <3



poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 5 "Riker! Zatrzymaj się!"

*** Oczami Laury ***

 Pognałam na recepcję, aby dowiedzieć się do jakiego szpitala zawieźli Rydel. Reszta była tak zajęta przemyśleniami, że nawet nie zauważyli mojego zniknięcia.
- Przepraszam, czy wie pani do jakiego szpitala przewieźli Rydel Lynch? - Zapytałam starszą kobietę.
- Ta....  - Powiedziała zaglądając do papierów - Zawieźli ją do szpitala chirurgii w Miami - Poinformowała mnie znudzona kobieta. Podziękowałam i udałam się do moich przyjaciół.
- Gdzie byłaś? - Zapytał Ross.
- Na recepcji, zapytać gdzie przewieźli Delly - Oznajmiłam.
- No i?
- Aż do... Miami - Odpowiedziałam, próbując pohamować łzy.
- Trzeba jechać...- Poinformował Riker. Po chwili wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Czekała nas długa droga. Siedziałam obok Rossa. Byłam wykończona płaczem i smutkiem. Nagle oparłam się o ramię blondyna i odpłynęłam. Odpłynęłam w krainę koszmarów...

*** Biegłam. Nie wiedziałam gdzie. Nie wiedziałam po co. Biegłam po prostu przed siebie. Nie zważając na wszelkie przeszkody, stojące na mojej drodze. Biegłam nie znając celu.  Po chwili jednak, dobiegłam do łąki pełnej kwiatów. Wśród bratków i tulipanów leżała blondynka. Blondynka z brązowymi oczami i pięknym uśmiechem. Pomału się do niej zbliżałam. Gdy byłam już wystarczająco blisko, zniknęła. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Zaczęłam kręcić się w kółko. Kręciłabym się tak jeszcze dłużej, ale ktoś złapał mnie od tyłu. Poczułam przeszywający dreszcz. Jednak nie odczuwałam bólu. Pomalutku odwróciłam się i ujrzałam moich rodziców. Chciałam ich przytulić. Niestety zniknęli. Zniknęli w ten sam sposób co brązowooka blondynka. ***

Obudziłam się zalana potem. Nadal opierałam się o ramię Rossa. Po chwili odezwał się Rocky.
- Riker! Zatrzymaj się!
- Dlaczego?! - Zapytał blondyn.
- Muszę siusiu! - Wykrzyknął brunet. Riker posłuchał prośby brata i zatrzymał pojazd. Wszyscy wysiedli, a zostałam tylko ja i Ross.
- A teraz opowiedz mi, co ci się śniło - Powiedział.
- No... w tym śnie biegłam. Biegłam prosto przed siebie. Nagle doszłam do jakieś łąki. Leżała a niej dziewczyna podobna do Rydel, jednak po chwili zniknęła. Później pojawili się moi rodzice. Oni też po chwili zniknęli - Mówiłam z przerażeniem - A jeśli... jeśli Rydel umrze jak rodzice? Może to właśnie to miałam rozumieć przez ten sen?! - Wykrzyknęłam po chwili zastanowienia.
- Nawet o tym nie myśl - Powiedział Ross. Chwile jeszcze porozmawialiśmy. Po kilku minutach wróciła reszta zespołu i pojechaliśmy w dalsza drogę.

*** Oczami Rydel *** 

Ciemność. Wszędzie ciemność. Czyżbym umarła? To bardzo możliwe. Czasami zastanawiałam się jak to jest umrzeć. Teraz mam odpowiedź. Śmierć to nicość. Nicość, w której nie ma nic. Zobaczyłam światło. Przechodzę do nieba? Czy może do piekła? Te pytania zadawałam sobie przez długi czas. Wydawało mi się, że długi. W rzeczywistości minęło kilka minut. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Widziałam sylwetki ludzi. Znajomych ludzi. Pamiętam dzień, w którym byłam w szpitalu. Rozmawiałam właśnie z tymi ludźmi.
- Rydel!  - Krzyknęli wszyscy naraz.
- Tak bardzo się o ciebie martwiłam - Oznajmiła...Laura. Tak, Laura. Nagle do sali wparował lekarz...

____________________

 W komentarzach pisałam, że rozdział prawdopodobnie jutro, ale udało się. Ostatkiem sił napisałam go!! Ożywiłam Rydel, bo byście spokoju mi nie dali  :D  Nie będę prosić o komentarze, bo to nie ma sensu. Będziecie chcieli - skomentujecie. Nie, to nie. Chociaż one baaardzo motywują. Właśnie dzięki nim, rozdziały są dwa razy dziennie :D  Jeszcze raz dziękuję za motywację i miłej nocy <3

/Sisi <3




Rozdział 4 "Co jej zrobiliście?!"

*** Oczami Rydel ***

Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu, przy obcych mi ludziach, rozmawiającymi między sobą. Każda z tych śmiesznych postaci, cały czas coś sprawdzała, pisała, sprawdzała i znów pisała... Chwilę konsultowała się z drugą, znów pisała. To było po prostu... yyyyyy... eeeee... kmiene? Szmiesne...

*** Oczami Laury ***

Był już środek nocy. Z sali operacyjnej kilka razy wychodziła pielęgniarka, ale nic nam nie chciała powiedzieć. Nie wiedzieliśmy nic, o stanie Rydel. Minuty trwały wiekami. Godziny dłużyły się w nieskończoność. Wszyscy byli smutni, zamyśleni. Nie rozmawialiśmy ze sobą.

*** Oczami Rossa ***

Nie mogłem w to uwierzyć. To, co się stało w ciągu tych kilku godzin... To były ciężkie chwile. Rydel... Przecież to moja siostra! Oni muszą ją uratować... Nie mogłem zebrać moich myśli, biegających po mojej głowie jak bezpańskie psy. To dla mnie zbyt wielkie przeżycie.
Usiadłem obok Laury i razem z nią patrzyłem się w krople deszczu, spływające po oknie. W tej chwili z sali wyszło kilku mężczyzn, pielęgniarki. Razem z nimi, była Rydel na stole.
- Co się stało?! Dlaczego ją przenosicie?! - Krzyczała Laura.
- Musimy zawieźć ją do innego szpitala. Nie mamy tutaj odpowiednich urządzeń, aby jej pomóc - Powiedział szybko lekarz.
- Ale gdzie ją zawieziecie?! Co jej zrobiliście?! - Krzyczeliśmy jeden przez drugiego - Dlaczego ona?!
Widać, że każdy był zdruzgotany. Nie mogliśmy pojąć, co się właściwie stało. Staliśmy bezradnie, patrząc to na siebie, to za okno, żeby zobaczyć tylko światła odjeżdżającej karetki.

*** Oczami Rydel ***

Znowu ten błysk. I dziwne ukłucie w głowie. Coś rozsadzało mnie od środka. Widziałam tysiące świateł. Wszystkie były różowe, niebieskie, zielone... To było dziwnie uczucie. Byłam sama, w pokoju bez ścian. Tylko ja, i te dziwnie światełka. Każda inna. Każda w innym kolorze. Każda innej wielkości. Wszystkie wisiały w powietrzu, w tym samym miejscu. Zdawać by się mogło, że w pewien sposób, patrzyły się na mnie, lecz nie miały oczu. Naprawdę, dziwne...
Jedyne co udało mi się jeszcze zobaczyć, to niesamowity blask tych światełek.

*** Oczami Narratora ***

- Ciężki przypadek... - Odparł lekarz, zajęty operacją.
- Ma wyjątkowe szczęście - Dodała pielęgniarka.
- Niestety, nie wiadomo czy przeżyje... - Kontynuował chirurg - Naprawdę, ciężko będzie miała...

*** Oczami Rydel ***

Cały czas te dziwnie światełka. Światełka zaczęły się do mnie zbliżać. Powoli, ale się zbliżały. W końcu zasłoniły mnie całkowicie. Coś mnie zaczęło zżerać od środka. Nie czułam bólu. Odpłynęłam, gdzieś...

____________________

/Nika

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 3 "Ja jestem Ross"

*** Oczami Rydel ***

Do sali weszło kilku mężczyzn. Nie znałam żadnego z nich. W głowie miałam pustkę. Jedyne, co pamiętam to silne ukłucie w głowę i bolesny upadek.
- Rydel, jak się czujesz? - Zapytał jeden z nich. Najwyraźniej zwracał się do mnie. Czyli na razie wiem jedno: mam na imię Rydel.
- Strasznie boli mnie głowa i nic nie pamiętam - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ale jak to nic nie pamiętasz?  Ja jestem Riker. Naprawdę mnie nie pamiętasz?
- Niestety nie. Może opowiecie mi coś o mnie, o was i co nas łączyło? - Zapytałam.
- Jesteś naszą siostrą. Nazywasz się Rydel Lynch. Jesteś jedyna dziewczyną z naszego rodzeństwa. Mamy zespół o nazwie R5. Twój ulubiony kolor, to różowy. Z naszą rodzina przyjaźni się Ellington Ratliff. On również jest w naszym zespole. Mamy wspólnych przyjaciół, są nimi: Laura Marano, Vanessa Marano, Raini Rodriguez i Calum Worthy. Nasi rodzice nie żyją. Zginęli w wypadku samochodowym razem z rodzicami Laury i Vanessy. - Opowiedział całą historię Riker.
- A jak wy macie na imię? - Zwróciłam się do nieodzywających się chłopców.
- Ja jestem Ross.
- Ja Rocky.
- A ja Ryland - Próbowałam sobie w głowie wszystko ułożyć, ale bez rezultatu. Nagle do sali weszły dwie bardzo do siebie podobne dziewczyny.
- Hej Delly. Jak się czujesz? - Zapytała jedna z nich.
- Nawet dobrze. Wy zapewne jesteście Laura i Vanessa? - Zapytałam.
- Tak, to my. Nie pamiętasz nas? - Chciałam coś powiedzieć, ale wyprzedził mnie Ross.
- Ryd straciła pamięć. Próbujemy jej wszystko przypomnieć. Pomożecie nam?
- Oczywiście.- Powiedziały jednocześnie. Rozmawiałyśmy tak długi czas. Niestety po kilku godzinach wszyscy porozchodzili się do domów. Zostałam sama ze swoimi myślami.  Moi bracia wydaja się bardzo zwariowani. Jeden z nich przykuł moją uwagę. Mam na myśli Ratliff'a. Wydaje mi się, że łączy nas jakaś wyjątkowa więź. Jednak raczej nie jest on moim chłopakiem. Nagle przez moją głowę przeszedł przeszywający ból. Taki sam jak w dzień mojego wypadku. Po chwili zemdlałam.

*** Oczami Laury ***

Jest mi bardzo smutno. Moja najlepsza przyjaciółka straciła pamięć. Przy niej starałam się tak tego nie okazywać, ale naprawdę jest to dla mnie trudne. A co jeśli nie odzyska pamięci? Komu ja się teraz będę zwierzać? Na pewno nie Nessie. Ona zawsze wszystko wygada. Siedziałam bezczynnie na łóżku w moim pokoju, rozmyślając nad sensem życia. Nagle w mojej kieszeni zawibrował telefon. Ross. Odebrałam.
- Halo? - Zapytałam smętnym tonem.
- Laura? Przyjedź jak najszybciej do szpitala! Rydel znowu zemdlała. 
- Dobrze, zaraz będę.
Zakończyłam połączenie i pobiegłam po moja siostrę. Jak najszybciej pognałyśmy do samochodu Vanessy. Na szczęście samochód odpalił bez problemu. Po kilku minutach byłyśmy na miejscu. Weszłyśmy na piętro, na którym wcześniej była Rydel. Nie było na nim ani żywej duszy. Zaczęłyśmy biegać po piętrach w celu znalezienia Delly. Nigdzie jej nie było. Został tylko oddział sali operacyjnej. Pognałyśmy tam jak najszybciej. Siedzieli tam wszyscy. Odetchnęłam z ulgą, ale również się przeraziłam. Moja przyjaciółka właśnie przechodziła operację. 
- Co z nią? - Zapytałam Rossa ze łzami w oczach.
- Jest w ciężkim stanie. Nie wiadomo czy przeżyje. - Odpowiedział załamany blondyn. Usiadłam na wolnym krześle i gapiłam się w ścianę. Czas dłużył się nie ubłagalnie. Minuty ciągnęły się. Każda kolejna sekunda, była jak wieczność. Zaczęłam przyglądać się kapiącym kroplom deszczu po oknie. Nie zauważyłam, że po mojej twarzy tez spływają krople. Krople łez. Rydel to moja najlepsza przyjaciółka. Zawsze pełna życia. A teraz co? Walczy o życie na stole operacyjnym. 

____________________

Ten rozdział to taki mały " bonusik" Jest w nim opowiedziana cała historia. Przepraszam, że taki krótki, ale jeden rozdział pojawił się już dzisiaj i nie mam siły pisać więcej, a muszę się jeszcze przygotować na jutro do szkoły.  Dziękuję za komentarze pod wcześniejszymi rozdziałami, oby tak dalej :D 

Jeszcze dedyki <3

Uroczyście oświadczam, że ten rozdział dedykowany jest  :D :    

Weronice Grześlak
Cherry Różowej
Karolinie Lynch
Efelin 
Wszystkim Anonimkom <3


/Sisi <3







Nasz drugi blog :D

 <<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<<< ZAPRASZAM <3 >>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>




/Sisi <3

Rozdział 2 "Ej, pływaki! Musicie już iść!"

*** Oczami Laury ***

   Spojrzałam na zegarek, była 12:30.  Jak najszybciej założyłam buty i szybkim krokiem wyruszyłam w stronę domu Lynch'ów.  Po drodze zadzwoniłam do Calum'a i Raini,  aby w jak najszybszym czasie zjawili się w posiadłości moich przyjaciół. Po chwili doszłam do celu. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi uśmiechnięta Rydel. 
- Siemka. Proszę, wejdź - Powiedziała blondynka.
- Hej - Odpowiedziałam wchodząc do przedpokoju. Ściągnęłam buty i przeszłam do salonu. Na kanapie siedzieli już Raini i Calum. 
- To jak, jedziemy do studia? - Zapytał Ross, wchodząc do pomieszczenia.
- Tak, możemy jechać - Odpowiedzieliśmy chórem. Wyszliśmy przed dom. Wsiedliśmy do samochodu, ale niestety nie chciał ruszyć. 
- No, to sobie nie pojedziemy - Powiedziała brunetka. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy do studia na nogach. Długo nam to zajęło. Gdy nareszcie doszliśmy, przed budynkiem czekał na nas Kevin.
- Cześć Kevin!- wykrzyknęliśmy.
- Cześć, cześć! Gotowi na nowy odcinek?
- Nie! Najpierw muszę coś zjeść! - Wykrzyknął Calum - Najlepiej kiełbasę - Dodał po chwili. Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Kiełbasę dostaniesz po nakręceniu  - Oznajmił Ross. Chwilę porozmawialiśmy i weszliśmy do budynku. Kevin pokazał nam nasze przebieralnie, a sam poszedł do swojego gabinetu. Weszłam do wielkiego pomieszczenia i zaczęłam przebierać się w strój Ally. Nagle do szatni wbiegł Ross.
- AAAAAAAAA!! Puka się! Co ty tu robisz?! - wykrzyknęłam w trakcie zakrywania bielizny.
- Przyszedłem zobaczyć czy już się przebrałaś. Jak widać nie... to paaa! - I wyszedł. To było bardzo dziwne, ale już nie raz mnie widział na plaży w bikini, więc zbytnio się tym nie przejęłam.
- Ekipa Austina & Ally proszona na plan - Powiedział głos, dochodzący z głośników. Wykonałam polecenie i pomaszerowałam na plan. Zaczęliśmy kręcić odcinek. Wszystko łatwo poszło i już po kilku godzinach był cały nakręcony.
- To koniec pracy na dziś. Przyjdźcie za tydzień. Calum, a to twoja kiełbasa - Powiedział uśmiechnięty Kevin.
- Kiełbasa! - Wykrzyknął rudzielec i rzucił się na wędlinę. Wyglądało to komicznie. Poczekaliśmy chwilę, aż Calum skonsumuje kiełbasę i wyruszyliśmy do mojego domu. Doszliśmy po kilkunastu minutach.
- Van! Vanessa! Nessa jesteś w domu?! - Krzyczałam, a nikt nie odpowiadał. Musiało coś się stać, ona nigdy nie wychodzi bez powiadomienia mnie o tym.
- Ross, możemy pogadać? - Zapytałam blondyna siedzącego na kanapie.
- Oczywiście - Odpowiedział.
- Możecie włączyć sobie jakiś film - Zwróciłam się do przyjaciół, stojących przed wielką plazmą.  Poszliśmy do mojego pokoju.
- Bo wiesz... - Zaczęłam siadając na łóżko.
- Coś się stało? - Zapytał z lekką nutką strachu w głosie.
- Martwię się o Van. Ona nigdy nie wychodzi tak po prostu. Musiało coś się stać... - Odparłam smutna.
- Możliwe. Może jej poszukamy? - Zaproponował brązowooki.
- Świetny pomysł. To idziemy?
- Jasne, że tak - Powiedział uśmiechnięty. Poszliśmy do salonu. Calum i Raini leżeli na stole i udawali, że pływają.
- Ej, pływaki! Musicie już iść - Krzyknęłam do przyjaciół.
- Tak szybko? Przecież jeszcze film się nie zaczął - Powiedział, wyraźnie smutniejąc Calum.
- Niestety... moja siostra gdzieś zniknęła i musimy jej poszukać - Odparłam. Niechętnie zwlekli się ze stołu i wyszli z domu.
- Idziemy? - Zapytałam. Blondyn tylko kiwnął głową. Ubraliśmy buty i wyruszyliśmy na poszukiwania.

*** Godzinę później ***

- Ross, to nie ma sensu. Nigdzie jej nie ma! - Powiedziałam chłopakowi.
- Masz rację. Wracajmy - Odparł blondyn i poszliśmy w stronę mojego domu. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Przed moją posesją się pożegnaliśmy. Ross poszedł do siebie, a ja weszłam do domu. Wszędzie było ciemno.  Z pokoju na górze było słychać jakieś dźwięki. Wystraszyłam się. Pozapalałam wszędzie światła i  pomału wchodziłam po schodach. Weszłam na górę i ujrzałam niebieskiego ludka, pożerającego ciastka w pokoju Vanessy.
- Ciasteczkowy potwór! - Krzyknęłam.
- Żaden potwór, tylko ja! Swojej siostry nie poznajesz?
- Yyyyyy... nie? - Wybuchnęłyśmy śmiechem - Vanessa, gdzie byłaś od samego rana? Byłam z Rossem na poszukiwaniach!
- Na poszukiwaniach? Spałam u koleżanki. Awwwwwwwww siostrzyczka się o mnie martwi i organizuje poszukiwania...jakie to słodkie!
- Takie słodkie, że aż się chce rzygać - Powiedziałam z wyrzutem.
- Nie pomyślałaś, żeby może do mnie zadzwonić? - Zapytała Van.
-  Zadzwonić ?! Że ja na to nie wpadłam - Załamałam się. To ja tu organizuję misję poszukiwawczą, a wystarczyło wykonać jeden, głupi telefon. Po prostu świetnie. Kolejne godziny mojego cennego czasu zmarnowane na moją kochaną siostrę. A w tym czasie mogłam sobie posiedzieć na Facebook'u... zagłębiona w swoich myślach nie zauważyłam, że Nessa znowu gdzieś poszła.
- Van! Gdzie znowu polazłaś?! - Wykrzyknęłam. Nagle do pokoju weszła Vanessa.
-  Wiesz siostra, są w życiu takie chwile, że trzeba iść do łazienki - o\Odpowiedziała.
- Nie wnikam - Oznajmiłam i wyszłam z pomieszczenia, Teraz kierowałam się już tylko do łóżka. Weszłam do mojego pokoju, położyłam się na miękkim kocyku i otuliłam puszystą kołderką.  Po chwili odpłynęłam do krainy snów.



 *** Następnego dnia rano ***

Powoli zaczęłam podnosić swoje ociężałe powieki, gdy nagle poczułam...wodę. Tak, to była woda. Wstała na równe nogi. Porozglądałam się po pokoju i dostrzegłam, małą, pustą butelkę leżącą na podłodze.
- Vanessa! W tej chwili do mnie! - Krzyknęłam. W jednej chwili wbiegła, uśmiechnięta od ucha do ucha Nessa.
- Czy ty możesz mi to jakoś wytłumaczyć?! - Wrzasnęłam.
- Nudziło mi się. A co? - Odpowiedziała.
- Ty się jeszcze pytasz "co"?! Moja nowa bluzka jest popsuta, włosy mokre, spodnie nadają się tylko do śmietnika. Wymieniać dalej?!
- Nie moja wina, że śpisz w ciuchach.
- Nie moja wina, że się o ciebie martwię, chodzę szukam cię, a ty sobie siedzisz u koleżanki! - Wykrzyknęłam na całe gardło.
- Jestem dorosła i mogę robić to co chce! - Wrzasnęła moja "kochana" siostrzyczka. Postanowiłam zakończyć  kłótnię i poszłam do łazienki się wysuszyć i przy okazji wykonać poranne czynności.

*** Rano ***
*** Oczami Rydel ***

 Obudziłam się najwcześniej ze wszystkich. Pomaszerowałam do kuchni w celu zrobienia śniadania dla wszystkich. Zajęło mi to sporo czasu. Po około godzinie było gotowe.
- Śniadanie! - Krzyknęłam. Już po chwili wszyscy zajadali się pysznymi kanapkami.
- Rydel, to jest pyszne - Powiedział Ryland. Podziękowałam i dalej konsumowałam swój posiłek. Po zjedzeniu Riker pozmywał talerzyki, a reszta chłopaków oglądała telewizję. Dzisiaj miał być premierowy odcinek naszego ulubionego serialu.
- Rydel! Zaczyna się! - Wykrzyknął Ross.
- Już idę! - Odkrzyknęłam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę salonu. Przechodziłam obok przedpokoju, gdy nagle poczułam mocne ukłucie w głowie. Zemdlałam.

Obudziłam się w szpitalu. Byłam podpięta do różnych kabelków.  Nie wiedziałam jak się tu znalazłam. Nie wiedziałam nawet jak się nazywam. Nagle do sali weszło kilku mężczyzn....

____________________


/Sisi <3