poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 5 "Riker! Zatrzymaj się!"

*** Oczami Laury ***

 Pognałam na recepcję, aby dowiedzieć się do jakiego szpitala zawieźli Rydel. Reszta była tak zajęta przemyśleniami, że nawet nie zauważyli mojego zniknięcia.
- Przepraszam, czy wie pani do jakiego szpitala przewieźli Rydel Lynch? - Zapytałam starszą kobietę.
- Ta....  - Powiedziała zaglądając do papierów - Zawieźli ją do szpitala chirurgii w Miami - Poinformowała mnie znudzona kobieta. Podziękowałam i udałam się do moich przyjaciół.
- Gdzie byłaś? - Zapytał Ross.
- Na recepcji, zapytać gdzie przewieźli Delly - Oznajmiłam.
- No i?
- Aż do... Miami - Odpowiedziałam, próbując pohamować łzy.
- Trzeba jechać...- Poinformował Riker. Po chwili wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Czekała nas długa droga. Siedziałam obok Rossa. Byłam wykończona płaczem i smutkiem. Nagle oparłam się o ramię blondyna i odpłynęłam. Odpłynęłam w krainę koszmarów...

*** Biegłam. Nie wiedziałam gdzie. Nie wiedziałam po co. Biegłam po prostu przed siebie. Nie zważając na wszelkie przeszkody, stojące na mojej drodze. Biegłam nie znając celu.  Po chwili jednak, dobiegłam do łąki pełnej kwiatów. Wśród bratków i tulipanów leżała blondynka. Blondynka z brązowymi oczami i pięknym uśmiechem. Pomału się do niej zbliżałam. Gdy byłam już wystarczająco blisko, zniknęła. Po prostu rozpłynęła się w powietrzu. Zaczęłam kręcić się w kółko. Kręciłabym się tak jeszcze dłużej, ale ktoś złapał mnie od tyłu. Poczułam przeszywający dreszcz. Jednak nie odczuwałam bólu. Pomalutku odwróciłam się i ujrzałam moich rodziców. Chciałam ich przytulić. Niestety zniknęli. Zniknęli w ten sam sposób co brązowooka blondynka. ***

Obudziłam się zalana potem. Nadal opierałam się o ramię Rossa. Po chwili odezwał się Rocky.
- Riker! Zatrzymaj się!
- Dlaczego?! - Zapytał blondyn.
- Muszę siusiu! - Wykrzyknął brunet. Riker posłuchał prośby brata i zatrzymał pojazd. Wszyscy wysiedli, a zostałam tylko ja i Ross.
- A teraz opowiedz mi, co ci się śniło - Powiedział.
- No... w tym śnie biegłam. Biegłam prosto przed siebie. Nagle doszłam do jakieś łąki. Leżała a niej dziewczyna podobna do Rydel, jednak po chwili zniknęła. Później pojawili się moi rodzice. Oni też po chwili zniknęli - Mówiłam z przerażeniem - A jeśli... jeśli Rydel umrze jak rodzice? Może to właśnie to miałam rozumieć przez ten sen?! - Wykrzyknęłam po chwili zastanowienia.
- Nawet o tym nie myśl - Powiedział Ross. Chwile jeszcze porozmawialiśmy. Po kilku minutach wróciła reszta zespołu i pojechaliśmy w dalsza drogę.

*** Oczami Rydel *** 

Ciemność. Wszędzie ciemność. Czyżbym umarła? To bardzo możliwe. Czasami zastanawiałam się jak to jest umrzeć. Teraz mam odpowiedź. Śmierć to nicość. Nicość, w której nie ma nic. Zobaczyłam światło. Przechodzę do nieba? Czy może do piekła? Te pytania zadawałam sobie przez długi czas. Wydawało mi się, że długi. W rzeczywistości minęło kilka minut. Powoli zaczęłam otwierać oczy. Widziałam sylwetki ludzi. Znajomych ludzi. Pamiętam dzień, w którym byłam w szpitalu. Rozmawiałam właśnie z tymi ludźmi.
- Rydel!  - Krzyknęli wszyscy naraz.
- Tak bardzo się o ciebie martwiłam - Oznajmiła...Laura. Tak, Laura. Nagle do sali wparował lekarz...

____________________

 W komentarzach pisałam, że rozdział prawdopodobnie jutro, ale udało się. Ostatkiem sił napisałam go!! Ożywiłam Rydel, bo byście spokoju mi nie dali  :D  Nie będę prosić o komentarze, bo to nie ma sensu. Będziecie chcieli - skomentujecie. Nie, to nie. Chociaż one baaardzo motywują. Właśnie dzięki nim, rozdziały są dwa razy dziennie :D  Jeszcze raz dziękuję za motywację i miłej nocy <3

/Sisi <3




7 komentarzy:

  1. Super rozdział i tak nie dalibyśmy Ci spokoju :) chciaż to nie było pytanie to i tak odpowiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Taaa...wiem. Spokoju bym nie miała :D

      Usuń
  2. BOSKI ROZDZIAŁ CZEKAM NA NEXTA KTÓREGO NAPISZESZ

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja się popłakałam! a ja nie płacze przy historiach!

    OdpowiedzUsuń

Komentujcie miśki ^^