wtorek, 19 sierpnia 2014

Koniec...

Nie wiem co napisać... Tak się przyzwyczaiłam do tego bloga...
Nie napiszę, że "będzie mi was brakowało", bo mam już drugiego bloga :D
Dziękuję was za wszystko. Za to, że po prostu jesteście :)



Żegnajcie :*
/Sisi ^^

Rozdział 64 "Szczęśliwa rodzina"

*** 2 Lata Później ***

Od momentu, gdy pogodziłam się z Rossem, wiele się zmieniło. Vanessa przebaczyła Rikerowi, Ryland znalazł dziewczynę, a David w końcu się od nas odczepił. Nareszcie jesteśmy szczęśliwą, pełną rodziną. 
Kto wie, może w przyszłości wydarzy się coś niespodziewanego, ale jestem pewna, że przezwyciężymy to. Może to był dopiero początek naszych przygód?

____________________

/Sisi ^^


poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Rozdział 63 "Zapraszam do środka"

*** Oczami Laury ***
*** Miesiąc później ***
 *** 15 Sierpnia ***

Miesiąc temu wyszłam ze szpitala, nie było to nic poważnego. Przez cały ten miesiąc żyłam w stresie. Nie widziałam moich dzieci, nie miałam żadnego kontaktu z Rossem. Dzisiaj jest rozprawa rozwodowa, po której wszystko się okaże. Jadłam śniadanie, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. To pewnie Delly - Pomyślałam i poszłam otworzyć. Oczywiście nie myliłam się i w progu ujrzałam blondynkę. 
- Na pewno to wygrasz. - Powiedziała, ciągnąc mnie za sobą w stronę samochodu. 
- Wiem. - Rzuciłam, wsiadając do środka. Po kilku minutach byliśmy pod budynkiem sądu. Z lekkim stresem wysiadłam z auta i kierowałam się w stronę wielkich, biało-kremowych drzwi. Nie zwracając na nic uwagi pomaszerowałam pod salę rozpraw.
- Zapraszam do środka. - Powiedział jakiś mężczyzna, wyrywając mnie z zamyśleń. Zupełnie nie zauważyłam, kiedy pojawił się tutaj Ross i cała reszta. Usiadłam na małym, czerwonym krzesełku i czekałam na rozpoczęcie rozprawy. Po chwili zaczęło się. Sędzia powiedział kilka nudnych rzeczy i oddał mi głos.
- Nie mam nic do powiedzenia... Oprócz jednej, bardzo ważnej rzeczy... - Zaczęłam cicho, po czym wyciągnęłam z kieszeni u spodni małą torebeczkę z narkotykami.
- Skąd to masz?! - Wykrzyknął, zrywając się z miejsca brązowooki. 
- Z twojego domu. Wysoki sądzie, to właśnie przez to - Przerwałam wskazując na proszek - Ross tak się zachowywał. - Dokończyłam. Nagle wszystko zaczęło się rozmywać. Ostatnią rzeczą, którą widziałam, to sylwetka biegnącego w moją stronę Rossa. 

***

Powoli zaczęłam otwierać oczy. 
- Obudziłaś się. - Powiedział z nadzieją w głosie Ross. - Te narkotyki... To wszystko przez Davida. On mi je dał. Ja... Nie miałem na to wpływu. Przepraszam. Wybaczysz mi?
- Oczywiście, że tak. - Powiedziałam ze łzami w oczach, rzucając się na szyję blondynowi.
- Kocham cię - Wyszeptał mi do ucha. 

____________________
Miał być długi, wszystko miało się wyjaśnić... No może wszystko się wyjaśniło, ale nie jest długi :(
Wiem, że was zawiodłam. Za co baaardzo przepraszam.
Nie mam już siły  ani chęci na TEGO bloga, więc postanowiłam go zakończyć i zacząć nowego. 
Następny rozdział będzie epilogiem :) A w notce podam link do nowego bloga ^^
/Sisi ^^


Dzisiaj przez cały dzień to śpiewam :D

sobota, 9 sierpnia 2014

Rozdział 62 "Vanessa, czy ty się kiedykolwiek ogarniesz?"

*** Oczami Laury ***

Pewnie znowu coś absurdalnego.. - Pomyślałam schodząc w dół. Jak się domyślałam, tak się okazało. Znowu musiałam zabić jakiegoś robaka. 
- Vanessa, czy ty się kiedykolwiek ogarniesz? Mam dużo poważniejsze sprawy, od zabijania jakiś robali! - Wygarnęłam siostrze, po czym wyszłam przed dom. Podeszłam do skrzynki i wyciągnęłam pocztę. Wśród nic nie znaczących rachunków, adresowanych do Nessy, zauważyłam list zaadresowany na moje nazwisko. Wsadziłam wyciągnięte wcześniej koperty z powrotem do skrzynki i z moim listem pobiegłam na pobliską ławkę. Sprawnym ruchem ręki rozdarłam papier i wyjęłam kartkę. Był to list od adwokata Rossa, w którym podany jest termin rozprawy rozwodowej. Z każdą chwilą literki zmniejszały się i rozmazywały. Nie kontrolowałam również łez spływających po moich policzkach. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z powagi całej tej sytuacji. Nie wytrzymałam napięcia i osunęłam się z ławki. Kartka spadła do kałuży, a ja zemdlałam. 

*** Oczami Elizabeth *** 
*** Kilkanaście minut wcześniej ***

W domu bardzo mi się nudziło, więc postanowiłam złożyć wizytę, poznanej kilka dni temu Vanessie. Słyszałam, że od jakiegoś czasu mieszka z nią siostra, więc jeszcze bardziej cieszyłam się na to spotkanie, ponieważ kocham zawierać nowe znajomości. 
- Ariana! Wychodzę! - Krzyknęłam do przyjaciółki, w trakcie zakładania butów. Następnie wyszłam, nabierając do płuc świeżego powietrza. Uwielbiałam to miejskie powietrze. Ten klimat, krajobrazy, ludzie... To wszystko wywierało u mnie masę emocji. Spojrzałam w zachmurzone niebo, przez które gdzieniegdzie przedzierało się słońce. Było jak w niekończącej się bajce. Wszędzie latały zabłąkane ptaki, a po drzewach skakały wiewiórki. Jedyną rzeczą, która przeszkadzała mi w mojej euforii, były samochody. Wszędzie było ich pełno. Przez moje rozmyślenia, nawet nie zauważyłam, że dochodziłam już do celu. Kątem oka widziałam dom Vanessy, więc przyspieszyłam kroku. Nagle zobaczyłam płaczącą na ławce Laurę, która zaczęła zsuwać się na ziemię, upuszczając przy tym trzymaną wcześniej kartkę. 
- Laura! - Krzyknęłam podbiegając do brunetki, niestety była już nieprzytomna. Nie miałam zielonego pojęcia co zrobić w tej sytuacji. Trzęsły mi się ręce i zamazywał obraz, jednak zdeterminowana postanowiłam zachować zimną krew. Wyjęłam z kieszeni telefon i zadzwoniłam po pogotowie, po czym ułożyłam dziewczynę na ziemi w "bezpiecznej" pozycji. Nie zwlekając ani chwili dłużej pobiegłam po Vanessę. Stanęłam przed drzwiami, po czym zorientowałam się, że zostawianie Laury samej, w takim stanie jest nie na miejscu. Zapukałam do drzwi i z powrotem pobiegłam na miejsce zdarzenia. 
- Vanessa! Tutaj! - Krzyknęłam do brunetki, która otworzyła drzwi. Jak tylko zobaczyła siostrę leżącą na ziemi, momentalnie ruszyła w naszą stronę. 
- Co się stało?! - Zapytała, jak tylko dobiegła. 
- Sama nie wiem... Szłam do was, zobaczyłam, że Laura siedzi na ławce. Nagle zaczęła opadać na ziemię, więc podbiegłam do niej. Zadzwoniłam po pogotowie i pobiegłam po ciebie. - Mówiłam w nerwach.
- Dziękuję ci... - Powiedziała dziewczyna, lekko się uśmiechając. 
- Nie ma za co - Wyszeptałam. Po kilku minutach ciszy, usłyszałam głos karetki. 
- Pani Gillies? - Zapytał ratownik, wysiadający z karetki.
- Tak... - Wydukałam. Zanim cokolwiek zrozumiałam, Laura była już na noszach, wprowadzana do karetki. Oszołomiona podeszłam do kałuży i wyciągnęłam brudną i przemokniętą kartkę. 
- Laura trzymała to w ręku. - Powiedziałam, przekazując papier Vanessie. 
- Co to jest? - Zapytała, patrząca na odjeżdżający wóz ratowniczy Nessa.
- Nie mam pojęcia, ale teraz lepiej jedźmy do szpitala. Jeśli oczywiście mogę się z tobą zabrać... 
- Oczywiście. Chodź! - Zakomunikowała, wskazując na samochód stojący na podjeździe. Szybko wsiadłyśmy do auta i ruszyłyśmy w stronę szpitala. Droga minęła nam bez większych przeszkód, więc bezpiecznie dotarłyśmy na miejsce. 
- Gdzie leży Laura Ma.. Lynch?! - Wykrzyknęła do recepcjonistki Van. 
- Sala numer sto jeden. - Odpowiedziała miłym głosem kobieta. Po kilkunastu sekundach żwawego biegu byłyśmy przed pomieszczeniem. 
- Proszę poczekać na lekarza! - Powiedziała wysokim tonem przechodząca pielęgniarka. Usiadłyśmy na krzesełkach i czekałyśmy. Po chwili Vanessa złapała mnie za rękę. Bardzo dziwnie się czułam. To nie ja powinnam tutaj być, zamiast mnie powinna siedzieć tutaj Rydel i pocieszać swoją przyjaciółkę. Przecież widzę Van... Dopiero drugi raz. Nie wiem nawet co powiedzieć, żeby przypadkiem jej nie urazić. 

____________________
Dzisiaj urodziny Delly!!! Wszystkiego najlepszego!!! Rozdział napisany wczoraj, ale publikuję dzisiaj.. Nie chcę was zbytnio rozpieszczać xdd
Dzisiaj też jest jeszcze jedna rocznica... A mianowicie... Rok odkąd zostałam R5er!!! 
A co do rozdziału... Kolejny rozdział kolejne tajemnice... Ale spokojnie :D Kolejny rozdział będzie baaardzo długi i w nim WSZYSTKO się wyjaśni :) Więc czekajcie cierpliwie i komentujcie :**
/Sisi ^^
Urodziny Rydel, więc "Never" :DD




piątek, 8 sierpnia 2014

LBA!!!

Witajcie ponownie! W tym poście odpowiem na pytania w LBA^^  Ja nie nominuję żadnych blogów.
Niestety mój komputer i internet ze mną nie współpracują ;-;

Pytania od "Ronnie Lynch" 

1. W jaki sposób poznałaś R5?
Czytałam wiele blogów z opowiadaniami i A&A. Pewnego dnia natchnęłam się na blog o R5... No i jakoś się zaczęłam nimi interesować :D

2. Czy lubisz Laurę Marano?
Oczywiście ^^ Ją zaczęłam lubić jeszcze przed R5 :)

3. Jesteś za Rydellington?
Pewnie *.*


4. Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
Jeśli chodzi o R5, to FAY. A jeśli ogólnie to... Saszan - Wybrałam. ^^

5. Krótko opisz siebie.
Niestety nie umiem mówić o sobie ;-;

6. Jak zaczęła się twoja przygoda z blogowaniem?
Czytałam dużo blogów, więc postanowiłam spróbować sama :D

7.  Raura vs. Raia
Zdecydowanie Raura <3

8. Masz rodzeństwo?
Brata ;-;

9. Kogo z zespołu (R5) najbardziej lubisz?
Nie mam ulubieńca ^^

10. Jakie masz drugie imię?
Paulina xd

11. Czego najbardziej nienawidzisz w ludziach?
Chamstwa ^^

Baaaardzo dziękuję ci za nominację :*

Pytania od "Karcia Lynch"

1. Dlaczego założyłaś bloga, co było inspiracją?
Jak już pisałam wyżej, czytałam inne blogi i sama chciałam spróbować ^^

2. Opisz siebie w trzech słowach.
Nie umiem opisywać siebie ;-;

3. Ulubiony film, serial?
Nie mam ulubionego... Oglądam dużo, ale na "zawołanie" nie potrafię sobie nic przypomnieć :)

4. Ulubiona pora roku?
Wszyscy mówią lato, zima, wiosna... A ja najbardziej lubię jesień :D Drzewa są kolorowe, ogólnie wszystko jest kolorowe. A poza tym w jesień wychodzą najładniejsze zdjęcia ^^ No i szkoła... A ja szkołę KOCHAM *.*

5. Kogo lubisz najbardziej z R5 oraz A&A?
No ja nie potrafię wybrać ;-;

6. Za co lubisz/kochasz R5?
Za wszystko xd

7. Ulubiona piosenka R5, A&A i kogo jeszcze lubisz?
Ulubiona piosenka R5, to FAY. Z A&A nie mam. Lubię jeszcze Saszan, Selenę Gomez i Dawida Kwiatkowskiego ^^

8. Jakie cechy ludzi nie lubisz?
Nienawidzę jak ktoś chce być zawsze najlepszy ;-; No i jak pisałam wyżej, chamstwa :)

9. Wolisz Auslly czy Raurę? Wytłumacz dlaczego ta, a nie ta.
Dla mnie Auslly, to fikcja. Dlatego też Raura ^^

10. Jakie pary lubisz, shippujesz?
Oprócz Raury i Rydellington, to Jelenę ^^

11. Cieszysz się z nominacji?
Peewnie ^^ Każda nominacja, to większa szansa na wybicie się w tym "blogowym świecie" :D

12. Czytasz mojego bloga? Albo czy o nim słyszałaś?
Oczywiście, że czytam :)

13. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
Cały czas się nad tym zastanawiam, i szczerze powiem, że nwm xd

14. Co robisz w wolnych chwilach, oraz gdy dopadnie cię brak weny?
W wolnych chwilach siedzę na Facebook'u. A gdy nie mam weny... Też siedzę na Facebook'u xd W międzyczasie jeszcze oglądam filmy ^^

15. Kim chcesz zostać w przyszłości?
Idę do teatralnej klasy w gimnazjum, więc aktorką... Ale jeśli to nie wypali, to weterynarzem ^^

16. Jakiej gwiazdy nie lubisz, a jaką lubisz?
Lubię wszystkich, oprócz 1D i Mai Mitchell (Jak źle napisałam nazwisko, to się nie czepiać xd nie lubię jej, więc nwm jak się pisze jej nazwisko xddd) ^^

Baaaardzo dziękuję ci za nominację :)

Wychodzi na to, że już koniec :) Chcę jeszcze tylko powiedzieć, że od teraz pod każdym rozdziałem będę dodawać jakąś piosenkę ^^ A rozdziału możecie spodziewać się jutro, ale nic nie obiecuję!
Baaaay :*
/Sisi ^^

Rozdział 61 "Podpisz to!"

*** Oczami Laury ***

- Rydel! Vanessa! - Zawołałam. - Chodźcie tutaj! - Dodałam. 
- Znalazłaś coś? - Zapytała, wchodząca do sypialni Rydel. Wskazałam palcem na woreczek z białym proszkiem. - To są... - Zaczęła blondynka.
- Narkotyki? - Dokończyła moja siostra. Skinęłam lekko głową, co oznaczało "tak". Nie miałam pojęcia, czy zachowanie brązowookiego było wywołane narkotykami. Może wcale ich nie zażył? Może naprawdę tak myśli? Zaczęłam płakać. Tak po prostu. Siedziałam na łóżku i płakałam. Rydel i Nessa usiadły obok mnie i starały się mnie jakoś pocieszyć, ale zbytnio im to nie wychodziło. Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi, co oznaczało, że Ross wrócił. Momentalnie otarłam łzy z mojego policzka i wstałam na równe nogi. Nie wiedziałam co mam zrobić. 
- Dobrze, że jesteś. - Powiedział wchodzący do pomieszczenia blondyn.
- Skąd wiesz, że tutaj jestem? - Zapytałam ze zdziwieniem. 
- Hm... Niech się zastanowię... Może zostawiłaś otwarte drzwi? - Zakpił. 
- A czemu dobrze, że jestem? - Ponownie zadałam pytanie.
- Podpisz to! - Krzyknął wyciągając zza pleców jakieś papiery. Jak się po chwili okazało, był to pozew o rozwód. 
- Dobrze... - Powiedziałam, ponieważ bałam się, że mnie uderzy. Po podpisaniu pociągnęłam dziewczyny za ręce. Jak najszybciej chciałam opuścić ten dom. 

*** Oczami Ariany ***

- Jak podoba ci się twój pokój? - Zapytałam Liz, która mieszkała u nas od kilku dni. 
- Jest piękny, bardzo dziękuję, że przyjęliście mnie tutaj. - Powiedziała, promiennie się uśmiechając. Odwzajemniłam jej gest i mocno ją przytuliłam.
- Nie ma za co - Wyszeptałam blondynce do ucha. Po chwili obok nas pojawił się Rocky. - Może przejdziemy się gdzieś? - Zaproponowałam, przerywając niezręczną ciszę. Odpowiedzieli twierdząco, więc zaczęłam szykować się do wyjścia. Poszłam do łazienki i wyprostowałam włosy. Następnie założyłam delikatny makijaż, po czym ubrałam pastelową, przewiewną sukienkę. Gotowa, wyszłam przed dom, gdzie czekali już na mnie Rocky i Elizabeth. 
- Wow.. Pięknie wyglądasz... - Powiedział brunet, któremu słodko świeciły się oczy. 
- Dziękuję.. - Powiedziałam, po czym go przytuliłam. - Idziemy? - Zapytałam po chwili. 
- Oczywiście - Odpowiedziała Liz. Złapałam za rękę mojego chłopaka i ruszyliśmy w stronę parku.

*** Następnego dnia ***
***  5 Lipca ***
*** Oczami Laury ***

Obudził mnie głośny krzyk siostry. Szybko zerwałam się z łóżka i pobiegłam do jej pokoju.
- Co się stało? - Zapytałam zaspanym głosem.
- Pająk! - Wykrzyknęła Van. Mogłam się tego spodziewać...- Pomyślałam, po czym wzięłam owada do ręki i wywaliłam przez okno.
- Czemu go nie zabiłaś?! - Krzyknęła z wyrzutem Nessa.
- Niech sobie żyje.. Co ci przeszkadza? - Zapytałam.
- A co jak mnie zje?
- Tsaaa... Połknie w całości. A może on miał rodzinę? Miałam go tak po prosu zabić? 
- Tak! - Wykrzyknęła oburzona siostra, po czym wyszła z pokoju. Teraz już na pewno się zasnę... - Myślałam wracając do swojego tymczasowego królestwa. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dziewiątą trzydzieści. Zabrałam z półki czarną bluzkę i białe krótkie spodenki, następnie poszłam do łazienki w celu ubrania i odświeżenia się. 
- Laura! Chodź tu szybko! - Krzyknęła z dołu Vanessa, gdy skończyłam się ubierać. 

____________________
Hejooo! Jak podoba (lub nie) wam się dzisiejszy rozdział? Baaardzo dziękuję za komentarze pod poprzednim rozdziałem, to właśnie one mnie zmotywowały :D
Ten rozdział dedykowany jest osobą, które skomentowały poprzedni rozdział. Kocham was :*
 /Sisi ^^

poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 60 "Laura... Tutaj nic nie ma!"

*** Oczami Laury ***

- Mam pomysł... - Powiedziałam, do nadal przytulającej mnie blondynki.
- Jaki? - Zapytała z nadzieją w głosie.
- Przeszukamy jego dom. - Odparłam z dumą.
Po czym ruszyłyśmy po Vanessę. Wchodząc do domu, zauważyłam ją w salonie na sofie.
- Hej Van. Idziesz z nami przeszukać dom Rossa?- zaproponowałam, przysiadając się obok siostry. - Hmm... No dobrze - powiedziała z uśmiechem.
Udałyśmy się pod dom blondyna i schowałyśmy się za krzaki. Minęło kilkanaście minut, a blondyn wreszcie wyszedł z domu w nieznane miejsce. Wtedy weszłyśmy do jego mieszkania.
- Rydel, kuchnia. Van, dla ciebie będzie salon. Ja zajmę się sypialnią. - Powiedziałam i ruszyłam w stronę wspomnianego wcześniej pomieszczenia.

*** Oczami Rydel ***

W całej kuchni unosił się smród zgniłych jajek. Starałam się go ignorować lecz z każdą chwilą odór nasilał się. Podeszłam do lodówki i sprawnym ruchem pociągnęłam za drzwiczki, otwierając ją przy tym. Szybko pożałowałam mojego czynu. Na półkach walało się popsute mięso, stare warzywa i śmierdzące jajka. Zamknęłam lodówkę i z niemałym trudem zabrałam się za poszukiwanie. Nawet nie wiedziałam czego szukam. Muszę znaleźć coś, co wywołuje takie zachowanie u Rossa. - Myślałam przeglądając półki ze spleśniałym chlebem. Jak blondyn w kilka dni, mógł doprowadzić to pomieszczenie do takiego stanu? Na to pytanie, niestety nie znałam odpowiedzi. 
- Laura... Tutaj nic nie ma! - Krzyknęłam do przyjaciółki, która to zignorowała. Może w śmietniku coś będzie... - Przeszło mi przez myśl. Zajrzałam do kosza. Moja intuicja jak zwykle nie pomyliła się. Znalazłam małą, pustą foliową torebkę. Niestety nie miałam zielonego pojęcia po czym ona była.

*** Oczami Vanessy ***

Od początku nie podobał mi się ten pomysł. Nie jestem żadnym detektywem, żeby przeszukiwać kogoś mieszkanie. Laura przydzieliła mi salon, było wręcz oczywiste, że nic tutaj nie znajdę. Postanowiłam więc usiąść na kanapie i przeczekać tą całą szopkę. Jak pomyślałam, tak też zrobiłam. Nie miałam nic ciekawego do roboty, więc bezczynnie wpatrywałam się w biały sufit. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu.
- Halo?- Zapytałam, nie sprawdzając kto dzwoni.
- Cześć, kochanie.. - Powiedział "uroczym" tonem, jak się okazało Riker. Bez zastanowienia rozłączyłam się i powróciłam do poprzedniej czynności.

*** Oczami Laury ***

Gdy usiadłam na łóżku, moje oczy się zaszkliły. Znowu wszystkie wspomnienia powróciły. Wspólnie spędzone noce... Cały czas w głowie siedział mi obraz całującego mnie Rossa. Przez moje serce przechodził przeszywający ból. Kochałam go, ale wiedziałam, że nie dam rady mu tego wybaczyć. Gdyby chociaż mnie przeprosił... A on nawet nie wykazał skruchy. Wręcz przeciwnie. Z każdym dniem był dla mnie coraz bardziej oschły i nieprzyjemny. Westchnęłam głośno i zabrałam się za poszukiwania. Miałam szczęście, bo już po kilku chwilach natchnęłam się na coś ciekawego. Był to mały woreczek z białym, sypkim "czymś" w środku.
- Narkotyki?! 

____________________
Wróciłam z wakacji, więc łapcie rozdział ^^ Przez ten czas wyszłam z wprawy, więc pewnie jest słaby :( 
Mam pomysł na kolejne około.. 20 rozdziałów. Jeśli później nie będę miała żadnego planu.. Niestety będę musiała zakończyć bloga.. :/
Ale nie martwcie się, na pewno coś wymyśle :) A teraz komentujcie, bo to straasznie motywuje ^^
Kolejny rozdział za kilka dni :)
/Sisi ^^