poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 4 "Co jej zrobiliście?!"

*** Oczami Rydel ***

Obudziłam się w dziwnym pomieszczeniu, przy obcych mi ludziach, rozmawiającymi między sobą. Każda z tych śmiesznych postaci, cały czas coś sprawdzała, pisała, sprawdzała i znów pisała... Chwilę konsultowała się z drugą, znów pisała. To było po prostu... yyyyyy... eeeee... kmiene? Szmiesne...

*** Oczami Laury ***

Był już środek nocy. Z sali operacyjnej kilka razy wychodziła pielęgniarka, ale nic nam nie chciała powiedzieć. Nie wiedzieliśmy nic, o stanie Rydel. Minuty trwały wiekami. Godziny dłużyły się w nieskończoność. Wszyscy byli smutni, zamyśleni. Nie rozmawialiśmy ze sobą.

*** Oczami Rossa ***

Nie mogłem w to uwierzyć. To, co się stało w ciągu tych kilku godzin... To były ciężkie chwile. Rydel... Przecież to moja siostra! Oni muszą ją uratować... Nie mogłem zebrać moich myśli, biegających po mojej głowie jak bezpańskie psy. To dla mnie zbyt wielkie przeżycie.
Usiadłem obok Laury i razem z nią patrzyłem się w krople deszczu, spływające po oknie. W tej chwili z sali wyszło kilku mężczyzn, pielęgniarki. Razem z nimi, była Rydel na stole.
- Co się stało?! Dlaczego ją przenosicie?! - Krzyczała Laura.
- Musimy zawieźć ją do innego szpitala. Nie mamy tutaj odpowiednich urządzeń, aby jej pomóc - Powiedział szybko lekarz.
- Ale gdzie ją zawieziecie?! Co jej zrobiliście?! - Krzyczeliśmy jeden przez drugiego - Dlaczego ona?!
Widać, że każdy był zdruzgotany. Nie mogliśmy pojąć, co się właściwie stało. Staliśmy bezradnie, patrząc to na siebie, to za okno, żeby zobaczyć tylko światła odjeżdżającej karetki.

*** Oczami Rydel ***

Znowu ten błysk. I dziwne ukłucie w głowie. Coś rozsadzało mnie od środka. Widziałam tysiące świateł. Wszystkie były różowe, niebieskie, zielone... To było dziwnie uczucie. Byłam sama, w pokoju bez ścian. Tylko ja, i te dziwnie światełka. Każda inna. Każda w innym kolorze. Każda innej wielkości. Wszystkie wisiały w powietrzu, w tym samym miejscu. Zdawać by się mogło, że w pewien sposób, patrzyły się na mnie, lecz nie miały oczu. Naprawdę, dziwne...
Jedyne co udało mi się jeszcze zobaczyć, to niesamowity blask tych światełek.

*** Oczami Narratora ***

- Ciężki przypadek... - Odparł lekarz, zajęty operacją.
- Ma wyjątkowe szczęście - Dodała pielęgniarka.
- Niestety, nie wiadomo czy przeżyje... - Kontynuował chirurg - Naprawdę, ciężko będzie miała...

*** Oczami Rydel ***

Cały czas te dziwnie światełka. Światełka zaczęły się do mnie zbliżać. Powoli, ale się zbliżały. W końcu zasłoniły mnie całkowicie. Coś mnie zaczęło zżerać od środka. Nie czułam bólu. Odpłynęłam, gdzieś...

____________________

/Nika

6 komentarzy:

  1. błagam niech Rydel nie umiera i daj trochę Raury

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raura będzie później :D A co do Rydel... to się jeszcze zobaczy :D

      Usuń
  2. Idiotko chcesz rozwaliś R5 czy co ?!
    Jeżeli coś się stanie Rydel to cię znajdę ! Ciesz się że nwm gdzie mieszkasz XD Wstawiaj szybko nexta <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + Sorka że nazwałam cię idiotką ale nie dopuszczę żebyś rozwaliła R5 <3 heh

      Usuń
    2. [ Złowieszczy śmiech ]

      Zobaczę co da się zrobić <3 Rozdział powinien pojawić się prawdopodobnie jutro <3

      Usuń
    3. Przeprosiny przyjęte. Chociaż nie miałam nawet zamiaru jej uśmierać... No, ale się zobaczy 3:)

      Usuń

Komentujcie miśki ^^