*** Oczami Rikera ***
Przyjechała karetka i zabrała Rydel. Po szybkiej wymianie słów z ratownikiem medycznym pozwolił mi jechać z nimi. Dojechaliśmy gdzie? Do szpitala Thorpe Coombe, tu, gdzie leżał Ross. Może pamiętają nazwisko? Nieważne! Ważne jest zdrowie Rydel.
- Zaraz, gdzie panowie ją wiozą? - Spytałem pod szpitalem ratowników
- No, to chyba logiczne... Na salę operacyjną na zaszywanie ran! - Odkrzyknął ratownik, pchając z całej siły wózek z Rydel
- A no tak... - Byłem chyba bardziej nieprzytomny niż Rydel...
*** Oczami Rossa ***
Wróciliśmy do hotelu. Myślałem o powrocie do LA... Ale nie możemy, mamy bilet powrotny na za 2 tygodnie... Muszę powiedzieć Laurze... Nie, powiem gdy będziemy wyjeżdżać. Teraz musimy się cieszyć wyjazdem. I ślubem, no tak!
- Laura, ślub! - Krzyknąłem
- No już się przebieram - Odpowiedziała dziewczyna
- Co? W co? Ty już gotowa? - Pytałem
- No, a ty nie? Zaraz jedziemy do kościoła!
Kurde, trzeba się przebrać! Garnitur w walizce... Obrączki... Ok, mężczyźni krócej się szykują do ślubu, ale ja chyba pobiłem rekord...
- Gotowy! Jedziemy! - Krzyknąłem
- Ok, ja też. Jak wyglądam? - Spytała Laura
Przede mną stała księżniczka w sukni ślubnej. Oniemiałem
- Przepięknie - Odpowiedziałem nieprzytomny (nie potrafiłem ubrać tego w słowa, więc powiedziałem tylko to).
Pojechaliśmy do kościoła. W drodze odezwała się Laura.
- Ale, przecież jesteśmy we Francji. Ksiądz będzie mówił po Francusku!
- Spokojnie, będzie mówił to samo, co by mówił ksiądz w LA! - Odpowiedziałem
- A, no tak...
Dotarliśmy do kościoła. Na ceremonii byłem tylko ja, Laura, dzieci, ksiądz i świadkowie (znajomi z Paryża).
W pewnej chwili ksiądz kazał wypowiedzieć nam te słowa:
- Ja, Ross biorę sobie Ciebie Lauro za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
- Ja, Laura biorę sobie Ciebie Ross'ie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Potem:
- Lauro, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Ross'ie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Donc, vous êtes mari et femme. Vous pouvez embrasser. - powiedział ksiądz (A więc, jesteście mężem i żoną. Możecie się pocałować.)
Zrobiliśmy to. To była chyba najlepsza chwila w moim życiu...
- Ja, Ross biorę sobie Ciebie Lauro za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
- Ja, Laura biorę sobie Ciebie Ross'ie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Potem:
- Lauro, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Ross'ie przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
- Donc, vous êtes mari et femme. Vous pouvez embrasser. - powiedział ksiądz (A więc, jesteście mężem i żoną. Możecie się pocałować.)
Zrobiliśmy to. To była chyba najlepsza chwila w moim życiu...
____________________
Jestem! Tak to ja, Jack, a to kolejny rozdział. Mam nadzieję, że się podoba i że cieszycie się ze ślubu. Trzymajcie kciuki za operację Rydel ;)
/Jack
Ooooooooo <3 Ślub :* Jak słodko :D, ale Rydel :( Szkoda, że w szpitalu. Chyba często trafiają do tego szpitala, tak się dzieją same złe rzeczy. Bloga kocham i historię też :* czekam na next
OdpowiedzUsuńJa Ci powiem jedno. Z moim szczęściem, to ja siedzę ze 3 razy miesięcznie w szpitalu. Więc to co się u nich dzieje to nie jest często ;)
UsuńCudownie <3 szkoda tylko, że nie było rodzinki przy ślubie. Mam nadzieję,że nie uśmiercicie mi Delly.! :p
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać next'a <3 Dodawajcie szybko.! ;*
rozdział super :) ale przed pocałunkiem miły odgłos się rozległ ;D
OdpowiedzUsuńSłodko *-*
OdpowiedzUsuń