*** Oczami Laury ***
- Co, jak, kto? - Miałam mętlik w głowie - Dlaczego nie siedzisz w areszcie? - Ross, ROSS! - Wołałam męża.
- Co, ty mnie znasz, skąd? - David stał się niespokojny.
- Hmm, niech pomyślę... Zgwałciłeś moją szwagierkę... - powiedziałam z sarkazmem.
***W tym samym czasie - oczami Ross'a***
- Gdzie ona uciekła, pewnie się obraziła... - myślałem.
- Ross, ROSS! - usłyszałem krzyk Laury.
Zobaczyłem ją na końcu alejki. Puściła rękę jakiegoś mężczyzny, po czym zaczęła się szarpać. Tym mężczyzną był David, ten gwałciciel.
- Nie, teraz spróbuję innym sposobem - byłem przerażony. Zadzwoniłem na policję.
- Tak, gwałciciel szarpie kobietę na Linden Street. Tylko szybko! - na marne próbowałem się uspokoić.
Odłożyłem słuchawkę i ruszyłem w kierunku Laury i Davida.
- Zostaw ją debilu! - krzyknąłem.
David zaczął uciekać w kierunku skrzyżowania. Nagle zza rogu wyjechały radiowozy i zagrodziły mu drogę ucieczki. Wybiegli i wrzasnęli:
- Policja! Na ziemię! - David odpuścił i podniósł ręce. Policjanci go aresztowali, a jeden z nich powiedział do niego:
- No, teraz chyba już się odechce ucieczek, co?
- On uciekł? - spytałem.
- Bardzo sprytnie. Przez kanalizację! - odpowiedział funkcjonariusz, po czym wybuchnąłem śmiechem.
- To dlatego tak cuchnął - powiedziała Laura.
- Nic ci nie jest kochanie? - z zakłopotaniem spytałem żony.
- Na szczęście nic mój bohaterze - od razu zrobiło mi się lepiej.
Policjanci zapakowali Davida do radiowozu i odjechali. My poszliśmy do domu. Rozpakowałem zakupy, a Laura poszła na górę nakarmić Jack'a i Sisi. Wyjąłem bezalkoholowego szampana i czekoladki. Postawiłem na stole świece i czekałem na Laurę. Po kilku minutach zjawiła się. Miała na sobie piękną czerwoną sukienkę, złoty łańcuszek i srebrne kolczyki.
- Pięknie wyglądasz... Siadaj - Powiedziałem odsuwając krzesło.
- Dziękuję - Odpowiedziała ze szczerym uśmiechem.
- Pięknie wyglądasz... Siadaj - Powiedziałem odsuwając krzesło.
- Dziękuję - Odpowiedziała ze szczerym uśmiechem.
*** Oczami Rocky'ego ***
- Ariana! Ariana! Gdzie polazłaś? - Wołałem czerwonowłosą.
- Już idę, idę - Powiedziała wchodząc do pokoju.
- Wiesz, że cię kocham? - Zapytałem z sarkazmem.
- Domyślam się - Odpowiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. Zaczęła mnie namiętnie całować. Z każdą chwilą napięcie wzrastało. Usiadłem okrakiem na dziewczynie, gdy nagle do pomieszczenia wszedł Riker.
- Ummm... To ja wam nie przeszkadzam... - Powiedział zakłopotany.
- No to jak nie przeszkadzasz to wyjdź - Odpowiedziałem chamsko.
- Riker! Gdzie łazisz! Kolacje miałeś gotować. - Wołała wchodząca za blondynem Rydel. Kto tu jeszcze przylezie?"- Myślałem w złości.
- Wiesz, że cię kocham? - Zapytałem z sarkazmem.
- Domyślam się - Odpowiedziała z wielkim uśmiechem na twarzy. Zaczęła mnie namiętnie całować. Z każdą chwilą napięcie wzrastało. Usiadłem okrakiem na dziewczynie, gdy nagle do pomieszczenia wszedł Riker.
- Ummm... To ja wam nie przeszkadzam... - Powiedział zakłopotany.
- No to jak nie przeszkadzasz to wyjdź - Odpowiedziałem chamsko.
- Riker! Gdzie łazisz! Kolacje miałeś gotować. - Wołała wchodząca za blondynem Rydel. Kto tu jeszcze przylezie?"- Myślałem w złości.
*** Oczami Vanessy ***
" Kocha, nie kocha... Kocha, nie kocha..." - Myślałam skubiąc płatki stokrotki. Od jakiegoś czasu podobał mi się Riker, jednak nie wiedziałam jak mu to powiedzieć. Po moich policzkach pomału zaczęły lecieć łzy. Łzy bezradności, smutku, niewiedzy. Odpaliłam komputer i weszłam na Facebook'a. " Riker Lynch" - Pomyślałam i kliknęłam okienko czatu. " Kocham cię, ale nie wiem jak ci to powiedzieć" - Napisałam. Wpatrywałam się bezradnie na napisane słowa. Nagle w kieszeni poczułam wibracje telefonu.
- Jezuuu.... Czego chcesz? - Zapytałam wesołej Laury.
- Ym.... Co? - Zapytała ze zdziwieniem - Pomyliłam numery - Dodała po chwili i rozłączyła się. "Ugh" - Myślałam waląc głową w klawiaturę. Po chwili zorientowałam się, że moja wiadomość została wysłana.
- NIEEEE! -Wydarłam się na cały dom.
*** Oczami Laury ***
Siedziałam na kolanach Rossa. Świece migotały robiąc malowniczy nastrój. Wtuliłam się w ramiona blondyna. Nagle usłyszałam płacz dziecka. Spokojnie, tylko spokojnie... - Myślałam wstając z brązowookiego. Powolnym krokiem udałam się w stronę dzieci. Wzięłam na ręce Sisi i nakarmiłam ją. Z Jack'iem nie było żadnym problemów, ponieważ smacznie spał. Usiadłam na małym krzesełku i w mgnieniu oka zasnęłam.
*** Oczami Rikera ***
*** Następnego dnia ***
*** 2 Kwietnia ***
*** 2 Kwietnia ***
Słońce, przedzierające się przez zasłonięte okno, raziło mnie w oczy. Przeciągając się wstałem z łóżka i włączyłem komputer. "Masz jedną nieodebraną wiadomość" - Przeczytałem. Kliknąłem małą chmurkę i wyświetlił się dziwny napis " Kocham cię, ale nie wiem jak ci to powiedzieć". W mojej głowie latało tysiące myśli. Spojrzałem na nadawcę. "Vanessa". Położyłem się na łóżku i myślałem nad moimi uczuciami. Chwilę później do pomieszczenia weszła Rydel.
- Hej, braciszku. - Powiedziała, uśmiechając się. Usiadłem na miękkiej kołdrze i poklepałem ręką miejsce obok mnie. Blondynka posłusznie usiadła i z zaciekawieniem wpatrywała się we mnie. - To... O co chodzi? - Zapytała po chwili milczenia.
- No... Nessa.. - Powiedziałem wskazując palcem na monitor. Dziewczyna jeszcze bardziej uśmiechnęła się i zapytała:
- Kochasz ją?
- Ym... No... Chyba, może.. Nie, tak.... Tak... - Powiedziałem na jednym tchu.
- Czyli tak. - Zakomunikowała wybiegając z pokoju. Jeśli zrobi coś głupiego... Zastrzelę ją - Myślałem, ruszając za siostrą.
- Ej!!! Gdzie ty lecisz? - Krzyczałem, wybiegając przed dom w "ciuchach do spania".
- Tam, gdzie powinnam! - Odkrzyknęła i pobiegła przed siebie. Wróciłem do domu, gdzie zrobiłem śniadanie i ubrałem się. Po wykonaniu czynności, udałem się do mojego pokoju, uruchamiając system komputera. "Wcale nie musisz kłamać" - Napisała Vanessa. " Ale ja nie kłamię..." - Odpisałem po chwili. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu.
- Halo? - Zapytałem niepewnie, podnosząc słuchawkę.
- Wbijaj do nas - Powiedział uradowany Ross.
- Eeee? Nie chce mi się - Odpowiedziałem rozłączając się. Jednak blondyn był uparty i natrętnie dzwonił. - Mówiłem, że mi się nie chce! - Krzyknąłem odbierając.
- A... No jak nie chcesz ze mną gadać, to nie. - Powiedziała zakłopotana Nessa.
- Ojej! Myślałem, że to Ross! - Krzyczałem do słuchawki. Niestety, dziewczyna zdążyła się rozłączyć. Zawsze wszystko muszę popsuć - Myślałem, waląc głową w ścianę. Po chwili poczułem lekkie szturchanie w ramię.
- Oj, już dobrze - Zakomunikowała, przytulająca mnie Van. Było jak w bajce. Serce podskakiwało mi do gardła, wybijając przy tym różne rytmy. - Serio mnie kochasz? - Zapytała z zwątpieniem.
- Oczywiście, że tak, skarbie - Odpowiedziałem lekko całując ją w usta.
- Hej, braciszku. - Powiedziała, uśmiechając się. Usiadłem na miękkiej kołdrze i poklepałem ręką miejsce obok mnie. Blondynka posłusznie usiadła i z zaciekawieniem wpatrywała się we mnie. - To... O co chodzi? - Zapytała po chwili milczenia.
- No... Nessa.. - Powiedziałem wskazując palcem na monitor. Dziewczyna jeszcze bardziej uśmiechnęła się i zapytała:
- Kochasz ją?
- Ym... No... Chyba, może.. Nie, tak.... Tak... - Powiedziałem na jednym tchu.
- Czyli tak. - Zakomunikowała wybiegając z pokoju. Jeśli zrobi coś głupiego... Zastrzelę ją - Myślałem, ruszając za siostrą.
- Ej!!! Gdzie ty lecisz? - Krzyczałem, wybiegając przed dom w "ciuchach do spania".
- Tam, gdzie powinnam! - Odkrzyknęła i pobiegła przed siebie. Wróciłem do domu, gdzie zrobiłem śniadanie i ubrałem się. Po wykonaniu czynności, udałem się do mojego pokoju, uruchamiając system komputera. "Wcale nie musisz kłamać" - Napisała Vanessa. " Ale ja nie kłamię..." - Odpisałem po chwili. Nagle usłyszałem dzwonek telefonu.
- Halo? - Zapytałem niepewnie, podnosząc słuchawkę.
- Wbijaj do nas - Powiedział uradowany Ross.
- Eeee? Nie chce mi się - Odpowiedziałem rozłączając się. Jednak blondyn był uparty i natrętnie dzwonił. - Mówiłem, że mi się nie chce! - Krzyknąłem odbierając.
- A... No jak nie chcesz ze mną gadać, to nie. - Powiedziała zakłopotana Nessa.
- Ojej! Myślałem, że to Ross! - Krzyczałem do słuchawki. Niestety, dziewczyna zdążyła się rozłączyć. Zawsze wszystko muszę popsuć - Myślałem, waląc głową w ścianę. Po chwili poczułem lekkie szturchanie w ramię.
- Oj, już dobrze - Zakomunikowała, przytulająca mnie Van. Było jak w bajce. Serce podskakiwało mi do gardła, wybijając przy tym różne rytmy. - Serio mnie kochasz? - Zapytała z zwątpieniem.
- Oczywiście, że tak, skarbie - Odpowiedziałem lekko całując ją w usta.
*** Oczami Ariany ***
- Tralalala tralalaa - Podśpiewywałam w drodze do sklepu. Przeskakiwałam popsute chodniki, a wskakiwałam na czyste i ładne.
- Dzień dobry! - Powiedziałam wchodząc do sklepu.
- Dobry.. Co podać?- Zapytała kasjerka.
- Ym.. No.. Chleb. - Powiedziałam po chwili zastanowienia. Zapłaciłam za "Bardzo duże zakupy" i ruszyłam w stronę domu Lynch'ów.
- Kochanie wróciłam! - Krzyknęłam wchodząc do kuchni. Włożyłam chleb do chlebaka i poszłam do Rocky'ego.
- Dokończymy to, co zaczęliśmy wczoraj? - Zapytał uwodzicielskim głosem.
- Nieeee! - Wykrzyknął, wchodzący do pokoju Ryland.
- CO TY TU ROBISZ? - Wykrzyknęłam, waląc najmłodszego Lynch'a po głowie.
- No wydaje mi się, że stoję! - Powiedział, trzymając się za głowę.
*** Oczami Laury ***
Obudziłam się na krzesełku, obok łóżeczek dzieci. Gdy tylko na nie spojrzałam na mojej twarzy zagościł wielki uśmiech.
- Pięknie wyglądają - Powiedział stojący za mną Ross.
- To prawda, ale z tobą nie gadam - Powiedziałam robiąc minę pt.: "Foch forever". - Nie przeniosłeś mnie do łóżka. Musiałam spać na krzesełku. - Dodałam po chwili.
____________________
Taki tam trochę dłuższy :D Jest bezsensowny... Dzisiaj nie ogarniam... Hahaha :D Werka, ty wiesz dlaczego :D Jak podoba wam się rozdział? Piszcie swoje opinie w komentarzu... Hm. Wpadłam na taki pomysł, żeby rozdziały były co tydzień, ale takiej długości... Ale to jeszcze nie jest pewne. Jack nic nie zatwierdził :D
/Jack: Zatwierdzam, jednocześnie zapraszam do polubienia Fanpage'a i komentowania :D
Dedyk dla: Elci Tyc ;)
/Sisi <3
/Jack
- Pięknie wyglądają - Powiedział stojący za mną Ross.
- To prawda, ale z tobą nie gadam - Powiedziałam robiąc minę pt.: "Foch forever". - Nie przeniosłeś mnie do łóżka. Musiałam spać na krzesełku. - Dodałam po chwili.
____________________
Taki tam trochę dłuższy :D Jest bezsensowny... Dzisiaj nie ogarniam... Hahaha :D Werka, ty wiesz dlaczego :D Jak podoba wam się rozdział? Piszcie swoje opinie w komentarzu... Hm. Wpadłam na taki pomysł, żeby rozdziały były co tydzień, ale takiej długości... Ale to jeszcze nie jest pewne. Jack nic nie zatwierdził :D
/Jack: Zatwierdzam, jednocześnie zapraszam do polubienia Fanpage'a i komentowania :D
Dedyk dla: Elci Tyc ;)
/Sisi <3
/Jack
taaaa wiem wiem a i mialam czytać 20 min -,- no ale cóż :D całkiem spooko <3
OdpowiedzUsuńHahaha :D Dziękuję <3
UsuńFajny, czekam na next :)
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńSuper rozdział :D !!!! Taki słodki,bo była czułość, a na początku ten David co cuchnął :D i super, że Van coś czuje do Rik'a a on do niej :D czekam z niecierpliwością na next'a
OdpowiedzUsuńPs Dziękuję za dedyk, ale nie trzeba było :D
UsuńHah :D W następnym może dziać się jeszcze więcej xD Dziękuję <3
UsuńJeeej <3 Boski rozdział ;) Rikessa będzie yeee !! :D
OdpowiedzUsuńCzekam na next, nie mogę się już doczekać ! ;)
Dziękuję <3 Rikessa była w planach od samego początku :D
Usuń