Menu

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 19 "Zamknij się! Przepuśćcie mnie!"

*** Następnego dnia ***
*** Oczami Laury ***

Robiło mi się żal. Chciałam przeprosić Rossa i spytać się, jak podróż i czy już gra. "Ja naprawdę go kocham i chcę wziąć z nim ślub. Co mnie wczoraj napadło? Jestem naiwna. Zadzwonię do niego."
Dzwoniłam do niego chyba 15 razy - ani razu nie odebrał. Martwiłam się. Pomyślałam - spróbuję później.
Włączyłam telewizor, a tu nagle na kanale informacyjnym:
"Wypadek samochodowy na Forest Road w Londynie przy stacji metra Blackhorse Road. Kierowca uderzył w ciężarówkę z toaletami przenośnymi. Przewieziono go do Szpitala Thorpe Coombe. Stan kierowcy ciężki. Prawdopodobnie ma złamane nogi i jest zatruty amoniakiem. Kogoś z rodziny prosi się o pilny kontakt."
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom i oczom. Przecież tędy jedzie się na lotnisko! Ross miał wypadek, jest w stanie ciężkim! Jadę do szpitala!
Jechałam najszybciej jak się dało. Na szczęście mieszkamy dwa i pół kilometra od tego szpitala. Zaraz tam byłam. Wbiegam do niego, krzyczę do rejestratorki:
- Czy leży tu Ross Lynch?!
- Proszę czekać, zaraz sprawdzę... Tak, leży w sali numer 118 na pierwszym piętrze, proszę poczekać przed drzwiami na lekarza. - Odpowiedziała rejestratorka bardzo spokojnym i znudzonym głosem.
Pobiegłam i usiadłam przed drzwiami. Po chwili z sali Rossa wyszedł lekarz i spytał:
- Pani jest z rodziny pacjenta?
- Tak. - Odpowiedziałam.
- Pacjent jest w stanie ciężkim, prawie krytycznym. Zatrucie postępuje. Tętno zwalnia. Jest źle. Bardzo źle. - Oznajmił lekarz.
- Jak to? On... on może umrzeć? - Spytałam jąkając się
- Niestety, ma około 25% szans na przeżycie. - Odpowiedział lekarz.
Załamałam się. Nie, to nie może być prawda. Wbiegłam do sali. Ross leżał na łóżku nieprzytomny. Wokół niego biegały pielęgniarki. Po chwili jedna oznajmiła:
- Puls zerowy. Zatrzymanie akcji serca. Zanik funkcji życiowych!
Druga odpowiedziała:
- Reanimujemy!
Wtedy krzyknęłam:
- NIEE! JA TO ZROBIĘ! JA CHCĘ URATOWAĆ MU ŻYCIE LUB OGLĄDAĆ, JAK ODCHODZI!
- Proszę pani, to niemożli...
- ZAMKNIJ SIĘ! PRZEPUŚĆCIE MNIE!
Wtedy przytuliłam Rossa i go pocałowałam. Przy okazji wdmuchnęłam mu chyba tonę powietrza. Po chwili ta sama pielęgniarka, co powiedziała o zatrzymaniu serca oznajmiła:
- Serce pracuje, funkcje życiowe przywrócone, pacjent żyje, stan ciężki, lecz stabilny.
Ross będzie żył. Uratowałam mu życie. Będziemy razem, weźmiemy ślub! A ja urodzę dziecko i nie będę samotną matką!

__________________

Co za rozdział. Sam go przeżywałem, jak go pisałem. Mam nadzieję, że emocje sięgały zenitu, gdy go czytaliście... ;)

/Jack

7 komentarzy:

  1. Jejku *.* Boski.. Już myslałam że coś mu się stanie.. Nie mogę się doczekać next'a.! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. @Weronika B.: Już zaczynamy pracę nad następnym rozdziałem ;)
    /Nika

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny.
    Ale kiedy next?
    <3 <3 Karia 546

    OdpowiedzUsuń
  4. @Anonim: Postaramy się napisać i dodać jeszcze dzisiaj ;)
    /Nika

    OdpowiedzUsuń
  5. odnajdę cialo i uduszę, wskrzeszę, utopię, wskrzeszę, potrące, wskrzeszę, dźgne nożem, wskrzeszę, powiesze i zrzucę ciało do klifu!!!!!- powtórka z rozrywki...

    OdpowiedzUsuń

Komentujcie miśki ^^