niedziela, 20 października 2013

Rozdział 2 "Ej, pływaki! Musicie już iść!"

*** Oczami Laury ***

   Spojrzałam na zegarek, była 12:30.  Jak najszybciej założyłam buty i szybkim krokiem wyruszyłam w stronę domu Lynch'ów.  Po drodze zadzwoniłam do Calum'a i Raini,  aby w jak najszybszym czasie zjawili się w posiadłości moich przyjaciół. Po chwili doszłam do celu. Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi uśmiechnięta Rydel. 
- Siemka. Proszę, wejdź - Powiedziała blondynka.
- Hej - Odpowiedziałam wchodząc do przedpokoju. Ściągnęłam buty i przeszłam do salonu. Na kanapie siedzieli już Raini i Calum. 
- To jak, jedziemy do studia? - Zapytał Ross, wchodząc do pomieszczenia.
- Tak, możemy jechać - Odpowiedzieliśmy chórem. Wyszliśmy przed dom. Wsiedliśmy do samochodu, ale niestety nie chciał ruszyć. 
- No, to sobie nie pojedziemy - Powiedziała brunetka. Wysiedliśmy z auta i poszliśmy do studia na nogach. Długo nam to zajęło. Gdy nareszcie doszliśmy, przed budynkiem czekał na nas Kevin.
- Cześć Kevin!- wykrzyknęliśmy.
- Cześć, cześć! Gotowi na nowy odcinek?
- Nie! Najpierw muszę coś zjeść! - Wykrzyknął Calum - Najlepiej kiełbasę - Dodał po chwili. Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Kiełbasę dostaniesz po nakręceniu  - Oznajmił Ross. Chwilę porozmawialiśmy i weszliśmy do budynku. Kevin pokazał nam nasze przebieralnie, a sam poszedł do swojego gabinetu. Weszłam do wielkiego pomieszczenia i zaczęłam przebierać się w strój Ally. Nagle do szatni wbiegł Ross.
- AAAAAAAAA!! Puka się! Co ty tu robisz?! - wykrzyknęłam w trakcie zakrywania bielizny.
- Przyszedłem zobaczyć czy już się przebrałaś. Jak widać nie... to paaa! - I wyszedł. To było bardzo dziwne, ale już nie raz mnie widział na plaży w bikini, więc zbytnio się tym nie przejęłam.
- Ekipa Austina & Ally proszona na plan - Powiedział głos, dochodzący z głośników. Wykonałam polecenie i pomaszerowałam na plan. Zaczęliśmy kręcić odcinek. Wszystko łatwo poszło i już po kilku godzinach był cały nakręcony.
- To koniec pracy na dziś. Przyjdźcie za tydzień. Calum, a to twoja kiełbasa - Powiedział uśmiechnięty Kevin.
- Kiełbasa! - Wykrzyknął rudzielec i rzucił się na wędlinę. Wyglądało to komicznie. Poczekaliśmy chwilę, aż Calum skonsumuje kiełbasę i wyruszyliśmy do mojego domu. Doszliśmy po kilkunastu minutach.
- Van! Vanessa! Nessa jesteś w domu?! - Krzyczałam, a nikt nie odpowiadał. Musiało coś się stać, ona nigdy nie wychodzi bez powiadomienia mnie o tym.
- Ross, możemy pogadać? - Zapytałam blondyna siedzącego na kanapie.
- Oczywiście - Odpowiedział.
- Możecie włączyć sobie jakiś film - Zwróciłam się do przyjaciół, stojących przed wielką plazmą.  Poszliśmy do mojego pokoju.
- Bo wiesz... - Zaczęłam siadając na łóżko.
- Coś się stało? - Zapytał z lekką nutką strachu w głosie.
- Martwię się o Van. Ona nigdy nie wychodzi tak po prostu. Musiało coś się stać... - Odparłam smutna.
- Możliwe. Może jej poszukamy? - Zaproponował brązowooki.
- Świetny pomysł. To idziemy?
- Jasne, że tak - Powiedział uśmiechnięty. Poszliśmy do salonu. Calum i Raini leżeli na stole i udawali, że pływają.
- Ej, pływaki! Musicie już iść - Krzyknęłam do przyjaciół.
- Tak szybko? Przecież jeszcze film się nie zaczął - Powiedział, wyraźnie smutniejąc Calum.
- Niestety... moja siostra gdzieś zniknęła i musimy jej poszukać - Odparłam. Niechętnie zwlekli się ze stołu i wyszli z domu.
- Idziemy? - Zapytałam. Blondyn tylko kiwnął głową. Ubraliśmy buty i wyruszyliśmy na poszukiwania.

*** Godzinę później ***

- Ross, to nie ma sensu. Nigdzie jej nie ma! - Powiedziałam chłopakowi.
- Masz rację. Wracajmy - Odparł blondyn i poszliśmy w stronę mojego domu. Po piętnastu minutach byliśmy na miejscu. Przed moją posesją się pożegnaliśmy. Ross poszedł do siebie, a ja weszłam do domu. Wszędzie było ciemno.  Z pokoju na górze było słychać jakieś dźwięki. Wystraszyłam się. Pozapalałam wszędzie światła i  pomału wchodziłam po schodach. Weszłam na górę i ujrzałam niebieskiego ludka, pożerającego ciastka w pokoju Vanessy.
- Ciasteczkowy potwór! - Krzyknęłam.
- Żaden potwór, tylko ja! Swojej siostry nie poznajesz?
- Yyyyyy... nie? - Wybuchnęłyśmy śmiechem - Vanessa, gdzie byłaś od samego rana? Byłam z Rossem na poszukiwaniach!
- Na poszukiwaniach? Spałam u koleżanki. Awwwwwwwww siostrzyczka się o mnie martwi i organizuje poszukiwania...jakie to słodkie!
- Takie słodkie, że aż się chce rzygać - Powiedziałam z wyrzutem.
- Nie pomyślałaś, żeby może do mnie zadzwonić? - Zapytała Van.
-  Zadzwonić ?! Że ja na to nie wpadłam - Załamałam się. To ja tu organizuję misję poszukiwawczą, a wystarczyło wykonać jeden, głupi telefon. Po prostu świetnie. Kolejne godziny mojego cennego czasu zmarnowane na moją kochaną siostrę. A w tym czasie mogłam sobie posiedzieć na Facebook'u... zagłębiona w swoich myślach nie zauważyłam, że Nessa znowu gdzieś poszła.
- Van! Gdzie znowu polazłaś?! - Wykrzyknęłam. Nagle do pokoju weszła Vanessa.
-  Wiesz siostra, są w życiu takie chwile, że trzeba iść do łazienki - o\Odpowiedziała.
- Nie wnikam - Oznajmiłam i wyszłam z pomieszczenia, Teraz kierowałam się już tylko do łóżka. Weszłam do mojego pokoju, położyłam się na miękkim kocyku i otuliłam puszystą kołderką.  Po chwili odpłynęłam do krainy snów.



 *** Następnego dnia rano ***

Powoli zaczęłam podnosić swoje ociężałe powieki, gdy nagle poczułam...wodę. Tak, to była woda. Wstała na równe nogi. Porozglądałam się po pokoju i dostrzegłam, małą, pustą butelkę leżącą na podłodze.
- Vanessa! W tej chwili do mnie! - Krzyknęłam. W jednej chwili wbiegła, uśmiechnięta od ucha do ucha Nessa.
- Czy ty możesz mi to jakoś wytłumaczyć?! - Wrzasnęłam.
- Nudziło mi się. A co? - Odpowiedziała.
- Ty się jeszcze pytasz "co"?! Moja nowa bluzka jest popsuta, włosy mokre, spodnie nadają się tylko do śmietnika. Wymieniać dalej?!
- Nie moja wina, że śpisz w ciuchach.
- Nie moja wina, że się o ciebie martwię, chodzę szukam cię, a ty sobie siedzisz u koleżanki! - Wykrzyknęłam na całe gardło.
- Jestem dorosła i mogę robić to co chce! - Wrzasnęła moja "kochana" siostrzyczka. Postanowiłam zakończyć  kłótnię i poszłam do łazienki się wysuszyć i przy okazji wykonać poranne czynności.

*** Rano ***
*** Oczami Rydel ***

 Obudziłam się najwcześniej ze wszystkich. Pomaszerowałam do kuchni w celu zrobienia śniadania dla wszystkich. Zajęło mi to sporo czasu. Po około godzinie było gotowe.
- Śniadanie! - Krzyknęłam. Już po chwili wszyscy zajadali się pysznymi kanapkami.
- Rydel, to jest pyszne - Powiedział Ryland. Podziękowałam i dalej konsumowałam swój posiłek. Po zjedzeniu Riker pozmywał talerzyki, a reszta chłopaków oglądała telewizję. Dzisiaj miał być premierowy odcinek naszego ulubionego serialu.
- Rydel! Zaczyna się! - Wykrzyknął Ross.
- Już idę! - Odkrzyknęłam i powolnym krokiem ruszyłam w stronę salonu. Przechodziłam obok przedpokoju, gdy nagle poczułam mocne ukłucie w głowie. Zemdlałam.

Obudziłam się w szpitalu. Byłam podpięta do różnych kabelków.  Nie wiedziałam jak się tu znalazłam. Nie wiedziałam nawet jak się nazywam. Nagle do sali weszło kilku mężczyzn....

____________________


/Sisi <3

15 komentarzy:

  1. boski tylko w razie co ja wole jak cały czas jest Ross i Laurze

    OdpowiedzUsuń
  2. i plisssssssssssssss daj dziś next

    OdpowiedzUsuń
  3. zostałyście nominowane do libester blog

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Możliwe, że dodamy dziś next, ale nic nie obiecuję :)

      Usuń
  4. aaaaaaaaaaa ale super matko ale dałam już komentarzy ehehe

    OdpowiedzUsuń
  5. Super czekam na next XD

    OdpowiedzUsuń
  6. jest tyle komentarzy że chyba skusicie się i napiszecie dziś rozdział pliss plisss zakochałam się w tym blogu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za wszystkie komentarze. Są one bardzo ważne i bardzo motywują. Już zabieramy się za pisanie rozdziału <3

      Usuń

Komentujcie miśki ^^