*** Oczami Laury ***
*** 15 lipca ***
- Idziemy? - Zapytał, wkładający dzieci do wózka Ross.
- Jasne - Odpowiedziałam z promiennym uśmiechem. Ubraliśmy buty i wyszliśmy z domu, zostawiając bałagan w środku. Powolnym krokiem udaliśmy się w stronę wesołego miasteczka. Droga przebiegła bez większych przygód i już po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Usiadłam na ławce w pobliżu strumyka, gdy blondyn poszedł po lody, watę cukrową i balony. Zapatrzona w bawiące się dzieci, nie zauważyłam powrotu męża.
- Na co tak patrzysz? - Zapytał.
- Wiesz co? - Odpowiedziałam pytaniem na pytanie, na co odpowiedział przecząco. - Sama nie wiem... - Dodałam wpinając balonik w wózek.
*** Oczami Rydel ***
Niedługo wszyscy się ode mnie odwrócą - Myślałam zalewając się potokiem łez. Byłam zrozpaczona i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. W sercu czułam pustkę, wszyscy, którzy byli dla mnie ważni po prostu odeszli. Z każdą chwilą, coraz bardziej chciałam skończyć to cierpienie, ale nie zasłużyłam na to. Wiedziałam, że muszę cierpieć tak długo, na ile będzie starczało mi sił.
____________________
Tak jak obiecałam, rozdział jest. Dlaczego krótki? - Brak czasu. Mam nadzieję, że wam się podoba... :) Komentujcie ^^
/Sisi <3
Dawaj szybko next!!!!!
OdpowiedzUsuńMogę go napisać dzisiaj ^^
Usuń